piątek, 29 marca 2013

Louis.

WŁĄCZCIE   http://www.youtube.com/watch?v=5anLPw0Efmo&ob=av2e .

Ty i On, On i Ty nierozłączni przyjaciele, którzy zawsze się wspierali. Ciepły letni wieczór, park, słońce chylące się by zasnąć, a księżyc przygotowujący się do pobudki. Lekki wiatr otulające wasze szyje oraz rozwiewające Twoje niesforne włosy. Siedzicie na ławce, zawsze tej samej, to wasz obrzęd, codziennie siadacie tutaj, spotykacie się równo o 20:00 by opowiedzieć sobie co przeżyliście tego dnia. Spoglądasz w dal widzisz zakochane pary trzymające się za ręce, widzisz promienie słońca na ich twarzach, choć słońce chowa się za horyzontem, to uśmiech tak działa, sprawia, że wszelkie troski odchodzą w cień i niszczą smutek. Ptaki ćwierkają ostatnie ballady dnia dzisiejszego, świerszcz na źdźbłu trawy przygrywa wesołe melodie. Kończy się dzień, nadchodzi tęsknota za światłem, noc przynosi ciemność i niepokój. Jesteś z nim, więc mniej się boisz wiesz, że Twój przyjaciel nigdy nie da Cię skrzywdzić i zawsze przy Tobie będzie. Jesteś z nim szczęśliwa on daje Ci uśmiech, zawsze potrafi rozweselić oraz pomóc. Prawdziwy przyjaciel, którego nie wymieniłabyś na nic innego. Poznaliście się dawno, ale był to pas wielkiej autostrady, gdzie zgasnął Ci silnik. Uśmiechnięty chłopak ruszył Ci na pomoc, choć o to nie prosiłaś. Wiesz, że ta przyjaźń będzie wieczna, ponieważ tego nie da się wymazać. Chwile spędzone razem, chwile smutku jak i euforii towarzyszące wam każdego dnia. Kochasz go, jako przyjaciela, byłabyś w stanie oddać za niego życie i jesteś pewna, że on za Ciebie także. Nie chcesz nic niszczyć, bo tak jest dobrze, jesteś szczęśliwa jak nigdy, on wymazuje Twoje smutki.
- Louis, ja go kocham – Powiedziałaś robiąc głęboki wdech, spojrzałaś na niego ukradkiem, by sprawdzić jego wyraz twarzy.
- To o niego walcz – Stwierdził spoglądając wprost Twoje oczy przeszywając Cię nimi na wylot. Następnie uśmiechnął się słodko i przygarnął jedną ręką przytulając Cię. – Powiedz mu co czujesz, znacie się nie od dziś, a nic nie stracisz.
- Ale, jak on mnie nie zechce to ja chyba spale się ze wstydu – Szepnęłaś cicho podnosząc wzrok na twarz towarzysza.
- O miłość trzeba walczyć – Szepnął Ci do ucha otulając go, ciepłą barwą głosu.
- Nie wiem, czy jest warta takich poświęceń – Kolejna obawa wydarła się z Twoich ust. Może nie powinnaś tego mówić, przy nikim innym byś się tak nie otworzyła, ale to był Louis on szanował każdy Twój gest oraz przemyślenia.
- Miłość [ T.I ] jest warta nawet śmierci. Jeżeli kogoś naprawdę kochasz, nie będziesz patrzeć na to czy samochód płonie, po prostu wskoczysz ratować tą osobę. Wtedy właśnie zdajemy sobie sprawę, że życie nie miało by sensu bez niej, więc trzeba podjąć to ryzyko. – Odpowiedział spokojnie, bez potrzebnych pauz, wyrecytował zdanie, tak jakby znał go na pamięć.
- Louis, wiesz, że Cię kocham ? – Zapytałaś z nadzieją w oczach.
- Oczywiście, moja mała siostrzyczko – Stwierdził słodko, uśmiechając się do Ciebie pocałował w czoło jak małe dziecko. – Powiedz mu – Otulił Twoje ucho kolejnym oddechem wydobywającym się z płuc.
- Dziękuję Loui – Powiedziałaś i żegnając się pocałowałaś go w policzek. Następnego dnia powiedziałaś Mattiemu, że go kochasz. Prosto, bez żadnych niepotrzebnych ceregieli. Tak jak nauczył Cię Louis. Wszystko poszło dobrze, tak jak zapewnił Cię Twój kompan. Byłaś szczęśliwa, a Twoim szczęściem cieszył się Louis. To on nauczył Cię kochać, ponieważ nigdy nie umiałaś tego robić. Wydawało Ci się to banalne, ale takie nie było, życie nauczyło Cię wiele, ale nie miłości. Wszystko było jak z bajki, lecz każdy wie, że bajki nie są rzeczywistością. Dostałaś telefon, po 3 miesiącach chodzenia zerwał z Tobą, bez najmniejszego wyjaśnienia. Kochałaś go bardzo mocno, a teraz czułaś się jak zużyta zabawka, która się znudziła właścicielowi. Po tym wszystkim zamknęłaś się w sobie. Dzwonił Louis, ale nie odbierałaś. W końcu usłyszałaś dzwonek do drzwi. Wywlekłaś się ospale z łóżka i jak cień zeszłaś na dół szurając butami o ciemne panele.
- [ T.I ] – Powiedział tylko i od razu Cię przytulił. Oczywiście był to Louis, on zawsze wyczuwał Twój smutek. Nawet jeżeli byłby to środek nocy, to przyjechał by i pocieszył. Spokojnie odgarnął włosy, które opadały na Twoją bladą twarz. Zobaczył zaczerwienione oczy i rozmazany tusz, który mógł oznaczać tylko i wyłącznie łzy. – Nie był Ciebie wart – Dodał cicho, kolejny raz mocno Cię przytulając. Przeszłaś bez słowa do swojego pokoju, ciągnąc za sobą Louisa.
- Mówiłeś, że miłość jest dobra ! – Wykrzyczałaś mu w twarz, gdy zamykał drzwi. – Kłamałeś, to boli Lou, nie mogę oddychać, duszę się tym wszystkim – Rozpłakałaś się jak małe dziecko, spojrzałaś mu prosto w oczy. Zobaczyłaś w nich poczucie winy oraz smutek i ból.
- [ T.I ], tak mi przykro – Powiedział i usiadł obok Ciebie na ziemi. Pozwolił płakać Ci w swoich ramionach, nie przejmował się, czarnymi plamami tuszu, oraz pozostałościami rozmazanej pomadki. Cierpliwie przytulał Cię do siebie i głaskał po głowie. – Musisz się nauczyć, że miłość to nie tylko euforia i radość, to także smutek i cierpienie, bo czym by było nasze życie bez tego ? – Zadał pytanie. Miałaś nadzieję, że retoryczne, ponieważ nie miałaś ochoty mu odpowiadać. – Ludzie będą Cię krzywdzić jeszcze nie raz. Musisz szukać, znajdziesz w końcu kogoś takiego, komu będziesz mogła zaufać i oddać serce i ciało. Kiedyś będziesz szczęśliwa. Nie ten to inny. – Zaśmiał się cicho, nie chcąc sprawić Ci jeszcze większego bólu. Kąciki Twoich ust podniosły się w lekkim uśmiechu. Nie odpowiadałaś nic, po prostu wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej i zasnęłaś. Kilka tygodni trwało pogodzenie się z rozłąką. Louis cały czas przy Tobie był, nie ważne czy dzień czy noc. Poświęcał się dla Ciebie każdego dnia i pocieszał. Byłaś mu wdzięczna za to. Pewnego dnia, wyruszyliście na imprezę. Po niej Louis wziął od Ciebie klucze, ponieważ byłaś kompletnie pijana, spokojnie posadził Cię na miejscu pasażera. Z ciężkiego snu obudził Cię ogromny, przeraźliwy, przeszywający Twoje uszy huk, a następnie kolejny raz zapadłaś w sen. Przeniosłaś się gdzieś indziej. Tak razem z Louisem, zapadłaś w stan śpiączki klinicznej. Nigdy nie wierzyłaś w takie rzeczy, ale teraz wiedziałaś, że jest to prawda. Spojrzałaś niemrawo na Louisa. Usłyszeliście głos „ Tylko jeden z was, wróci do świata żywych”. Zdębiałaś, takie rzeczy nie działy się naprawdę, one dzieją się tylko w bajkach. Usiadłaś na ziemię, jeżeli można było to tak nazwać i rozpłakałaś się. Louis usiadł obok Ciebie i przytulił mocno do siebie, spojrzałaś na niego, uśmiechał się był spokojny.
- [ T.I ] posłuchaj, bo nie mamy dużo czasu – Zaczął – Wrócisz tam. Masz rodzinę i przyjaciół. – Stwierdził nadal się uśmiechając, wziął głęboki oddech spoglądając na Ciebie – [ T.I ] ja Cię…
- Louis, ja Cię kocham – przerwałaś mu i kolejny raz się rozpłakałaś – Tłumiłam to i tłumiłam. Myślałam, że kocham Cię jak brata, ale to jest silniejsze. Nie rozumiem tego. Louis boję się tego, nie wiem co mam zrobić – Łkałaś przez łzy, spojrzałaś na niego – Przepraszam – Dodałaś cicho

- [ T.I ] Nie masz za co, też Cię kocham – Powiedział cicho, wymówił te dwa ostanie wyrazy powoli i dokładnie, jakby chciał, żebyś dokładnie zrozumiała ich sens.


- Lou, nie mogę Cię stracić nie teraz. –Mówiłaś ocierając z swoich policzków słone łzy.

- Nigdy mnie nie stracisz
- Ale…
- Nie [ T.I ] Mój uśmiech zniknie, mój błysk w oku wygaśnie. Nie będziesz słyszeć mojego głosu, ani czuła mojego dotyku, ale będę. Zawsze byłem, więc nie zostawię Cię teraz. Ilekroć spojrzysz w niebo wiec, że będę uśmiechał się do Ciebie. Ilekroć nie będziesz wiedziała co masz zrobić, posłuchaj mnie, ja będę mówić, głośno i wyraźnie. Będę Twoim sercem, po prostu go słuchaj. Umysł może Cię oszukać, ale serce nigdy. Ilekroć poczujesz wiatr na swojej twarzy wiec, że składam na niej pocałunki. Gdy deszcze będzie padał wiec, że płaczę z braku Twojego dotyku oraz bliskości. A gdy te słońce wstanie i rozpromieni Twoją twarz, pamiętaj mówię, że Cię kocham.
- Louis, nie możesz, ja nie chcę bez Ciebie – Rozpłakałaś się i rzuciłaś w jego ramiona. On mocno Cię przytulił.
- Przecież mówię, że zawsze przy Tobie będę. Nie ważne gdzie. Nawet w nocy będę Cię chronił – Odpowiedział i starł Twoją łzę. Spojrzałaś na niego, na jego szklane oczy. Wiedziałaś, że naprawdę Cię kocha.
- Nie poradzę sobie bez Ciebie
- Poradzisz, przecież nigdzie nie odchodzę. Będę przy Tobie na zawsze, a kiedyś się spotkamy. Ja tutaj będę czekał na Ciebie, będę stał w tym miejscu i gdy będziesz przekraczać ten próg, przejdziemy przez to razem. Pomogę Ci byś się nie bała.
- Będę tęsknić za Twoim uśmiechem – Mówiłaś to, czego nigdy w życiu nie chciałaś powiedzieć.
- Masz go tutaj – Wskazał na Twoje serce – [ T.I ] Nasza rozłąka nie będzie trwała wiecznie. Spotkamy się jeszcze, zobaczysz mnie jeszcze nie raz. Obiecuję, że będę sprawiał Ci najpiękniejsze sny, tam zawsze będę przy Tobie, o ile zechcesz… i ile nie będziesz chciała zapomnieć. Wtedy odejdę.
-Louis nie mów tak. Za późno zrozumiałam, że jesteś całym moim życiem, jesteś moim tlenem, a przecież bez niego nie można żyć.
- Jak już mówiłem, nigdzie nie odchodzę. Będę przy tobie zawsze, słuchaj głosu serca. Ono poprowadzi Cię przez życie i sprawi, że zawsze będę przy Tobie. Kocham Cię [ T.I ] – Powiedział i wpił się w Twoje usta, raz, drugi, trzeci. Uśmiechnął się przez łzy
- Kocham Cię – Odpowiedziałaś i zniknął. Obudziłaś się, miałaś wrażenie, że to był sen. Resztkami sił wstałaś z łóżka i przeszłaś przez korytarz. Spojrzałaś do Sali obok, reanimowali Louisa, więc to nie był sen. Usłyszałaś „ Zgon nastąpił o 20:00” upadłaś na podłogę i się rozpłakałaś. Poczułaś promień słońca na twarzy, przedzierający się przez okno szpitala. Wydawało Ci się to niemożliwe, następnie lekki podmuch wiatru, niosący ledwo dosłyszalne słowa „ Nie płacz, przecież obiecałem”.

środa, 28 listopada 2012

Liam.

Ty niebieskooka szatynka , a twój chłopak blondyn , zielone oczy ,wysoki , dobrze zbudowany , na imię miał Alan . Mieszkaliście w Londynie a oboje byliście polakami . Ty wyjechałaś z mamą do Anglii gdyż twój tata siedzi w więzieniu za pobicie . masz 18 lat , on 19 . Były wakacje . Z Alanem postanowiliście pojechać parę kilometrów od Londynu na biwak , do domków letniskowych . Mama na początku mów
iła że masz nigdzie nie jechać ale w końcu ci pozwoliła , bo przecież ci ufa . Z Alanem byliście razem już od 3 lat , więc bardzo się znaliście . Spakowaliście się i na drugi dzień wyjechaliście . Gdy dojechaliście , weszliście do domku i rozpakowaliście się . poszliście od razu nad jezioro , nikogo nie było , oprócz 5 pięknych chłopców , którzy taplali się w wodzie . mieszkali domek , obok was . poszliście do wody i poznaliście się z chłopakami , zaprzyjaźniliście się i wieczorem postanowiliście zrobić sobie wspólne ognisko . najbardziej z całej paczki spodobał ci się jeden chłopak był to Liam a reszta to : Louis , Zayn , Niall i Harry , byli bardzo przystojni . Alanowi nie podobało się to że ciągle na ciebie patrzą , że gadają z tobą więcej a nie z nim , był zazdrosny . W nocy poszliście do domków spać . Wyszliście razem z Alanem przed domek , pogadaliście i jakoś zaczął się temat do kłótni . Kłóciliście się o różne duperele a zwłaszcza o jego zazdrość . Od 6 miesięcy nie układało się wam , ale ty i tak go kochałaś . Chłopak wpadł w taką złość że cię uderzył , chłopaki obserwowali waszą kłótnię z okna , może było to wścibskie ale byli bardzo ciekawi . Chłopcy jak to zobaczyli , od razu wyszli z domku i zaczęli skakać do Alana , kłócić się z nim i prawie go pobili ale ty ich powstrzymałaś . Poszłaś spać do chłopców dlatego że bałaś się że Alan ci coś zrobi . Rano obudziłaś się u boku Liama , bo chyba zasnęłaś mu na ramieniu , nie chciałaś go budzić ,więc dalej poszłaś spać bo było ci tak dobrze . Zakochiwałaś się w nim dzień po dniu . We dwoje obudziliście się na śniadanie , które przygotowała reszta chłopców . zjedliście i pogadaliście o tym co w nocy się wydarzyło . postanowiliście że przez pobyt na biwaku będziesz mieszkać u chłopców . gdy wyszliście na ganek , zobaczyłaś że Alan przyprowadził jakąś dziewczynę do siebie . weszłaś tam i zobaczyłaś że się całują , łzy napłynęły ci do oczu , wykrzyczałaś mu że koniec z wami , wzięłaś rzeczy i poszłaś do chłopców, byłaś cała zapłakana , ale oni szybko cię pocieszyli , robiąc ci ciasto , nawet nie wiesz skąd wzięli składniki . spędziliście miły wieczór , pogadaliście , pośmialiście się , poprawił ci się humor i poszłaś spać . spałaś z Liamem bo tylko on miał wolne łóżko , ale bardzo tobie i jemu się to podobało . rozmawiacie dużo ze sobą .
L: no bo wiesz[T.I] , przez te pare dni , kiedy się poznaliśmy to się w tobie zakochałem , te twoje piękne oczy , świetna figura i zadarty nosek , po prostu kocham to i kocham ciebie . *ty nie wiedziałaś co masz powiedzieć , zamurowało cię*
ty:od początku mi się podobałeś , zakochiwałam się w tobie dzień po dniu , być może inni będą uważać że to zauroczenie , twoje fanki będą mnie hejtować , ale ja się zakochałam , na pewno się zakochałam . *opowiedziałaś mu całą swoją historię , pocałowaliście się i zasnęliście przytuleni do siebie . *
następnego dnia wszyscy wymieniliście się numerami telefonów i musiałaś wyjeżdżać , okazało się że chłopcy też jadą już do domu . zabrałaś się z nimi . powiedziałaś im gdzie mieszkasz , oni zapisali sobie twój adres , tak na wszelki wypadek . jak weszłaś do domu mama przywitała cię z uściskiem i pysznymi ciasteczkami . opowiedziałaś jej o waszym wypadzie , poszłaś do pokoju rozpakować się i włączyć komputer . na Twitterze napisałaś : było świetnie , dzięki chłopaki . < 3
na drugi dzień , rano obudziłaś się i zobaczyłaś smsa . był od Liama , a niby od kogo innego .
napisał : o 12 w Starbucksie , będę czekał . xoxo
była za 20 dwunasta . gdy spojrzałaś na zegarek to myślałaś że się nie wyrobisz , poszłaś do łazienki , pomalowałaś się lekko , ubrałaś i byłaś gotowa na wyjście . mama zostawiła ci śniadanie , zjadłaś je i wyszłaś , sama nie wiesz jak wyrobiłaś się w 20 minut . byłaś na miejscu punktualnie , zobaczyłaś chłopaka , przy stoliku i do niego podeszłaś , przywitałaś się i zamówiliście kawę . długo rozmawialiście , poszliście na spacer , a potem liam odprowadził cię do domu . codziennie się spotykaliście i jesteście już parą , dzięki Liamowi zapomniałaś o Alanie , kochasz go z całego serca .
 
 

Harry.

Przyjaźniłaś się z One Direction. Mieszkałaś z nimi po tym jak twoi rodzice wrócili do Polski. Od zawsze podobał Ci się Harry. Miałaś do niego słabość. Zielone oczy , kręcone włosy i ten uśmiech. Nigdy nie miałaś odwagi mu o tym powiedzieć . Teraz to za późno. Od jakiegoś czasu spotyka się z jakoś modelką o imieniu Janet Jones. Dziewczyna jest plastikowa i leci na pieniądze. O twoich uczuciach do Harrego wiedziały cztery osoby. Liam , Danielle , Niall i El. Dan i El były twoimi najlepszymi przyjaciółkami. Zabierały Cię wszędzie. Zakupy , jakieś wycieczki i dużo innych rzeczy. Byłaś im za to bardzo ale to bardzo wdzięczna.
Była sobota . Słońce a oknem i śpiew ptaków nie za często jest taka pogoda w Londynie. Leżąc na łóżku ktoś krzycząc wskoczył na twoje łóżko i zaczął po nim skakać . By to nikt inny jak Lou. Osoba która zawsze Ci pomagała. Był dla Ciebie jak straszy brat. Kochałaś go za to.
- Wstawaj ! śniadanie - krzyczał śmiejąc się.
- Już , już wstaje marcheweczko. - powiedziałaś i zaczęłaś się śmiać.
Wstałaś poszłaś wziąć prysznic. Owinięta w ręczniku wyszłaś z łazienki. Ubrałaś niebieskie szorty i do tego czarną bluzkę na ramiączka. Zrobiłaś lekki makijaż. Włosy splotłaś w nie dbałego koka. I zeszłaś na dół. Było strasznie głośno. Chłopacy na całą rurę włączyli piosenkę i tańczyli jak debile.
- Oooo (t.i) zeszła - powiedział uśmiechnięty Niall.
- Tam masz śniadanie - powiedział Zayn
- Dzięki - odpowiedziałaś i poszłaś do kuchni.
Po godzinnej imprezie wszyscy usiedliście na tarasie.
- Ej , dziś na kolacje przyjdzie Janet.- powiedział Harry
- Nie ma sprawy - odpowiedział Lou.
Zakręciła Ci się łza w oku.
- Musze iść - powiedziałaś wstałaś z krzesła.
Liam wiedział o co chodzi i poszedł za Tobą.
- Nie wierze . - powiedziałaś płacząc.
- (T.I) nie martw się , ona leci na jego kasę i sławę. zawsze mu to powtarzam sama wiesz - powiedział Liam.
- Wiem , ale co ja mam zrobić jak będę siedzieć przy stole z chłopakiem którego kocham a ten będzie miział się z Janet. - powiedziałaś.
- Mam pomysł , może żebyś nie była sama zadzwonię po Danielle niech zastanie na noc.
- Dobry pomysł.
Liam poszedł zadzwonić do Danielle a ty siedziałaś patrząc się w okno.
- Zaraz będzie. - powiedział Liam , a ty się uśmiechnęłaś.
Po 30 minutach do domu weszła Danielle i od razu skierowała się do twojego pokoju.
- Kochana , nie płacz wszystko będzie dobrze zobaczysz. - pocieszyła Cię.
- Nie , nie będzie . - płakałaś
- Przestań , ogarnij się i pokażesz tej Janet że jesteś lepsza - powiedziała.
Wstałaś i poszłaś się ogarnąć. Po 15 minutach byłaś gotowa. Zeszłaś na dół i usiadłaś koło Dan i Liama. Siedząc i śmiejąc się do salonu weszła Janet . Spojrzałaś na Dan i się uśmiechnęłaś. Wszyscy razem siedzieliście przy stole .Śmiejąc się. Tylko Harry i Janet nic nie mówili siedzieli w milczeniu . Po skończonej kolacji posprzątałaś z Dan i poszłaś do siebie. Wzięłaś prysznic i ubrałaś się w piżamę. Gotowa położyłaś się spać i zasnęłaś.
Obudziłaś się o 10. Wstałaś z łóżka i poszłaś wziąć prysznic.Owinięta ręcznikiem poszłaś do pokoju. Przygotowałaś sobie ubrania i zaczęłaś się ubierać. Ubrałaś się w czarne rurki i luźną białą bluzkę do tego czerwone conversy. Lekko się pomalowałaś i uczesałaś włosy. Zeszłaś na dół. Liam i Zayn byli na tarasie . Lou i Niall grali na komputerze a Harry siedział sam w kuchni.
- Cześć , ej co się stało Harremu ? - zapytałaś.
- Sam niech Ci powie - powiedział Lou.
Weszłaś do kuchni.
- Harry co się stało ? - zapytałaś.
- Jakbyś nie wiedziała , cały świat o tym gada - krzykną,
- Ale o czym ? - zapytałaś oburzona
- Wiesz o czym nie będę Ci nic mówił , cześć - powiedział i wyszedł z domu.
Poszłaś na taras gdzie był Liam i Zayn.
- Liam , co się stało Harremu ? - zapytałaś.
- Ta cała Janet go zdradziła. Napisała mu SMS'a że to koniec bo już jej się on znudził.
- Ale szmata - powiedziałaś i pobiegłaś za Harrym.
Dogoniłaś go i złapałaś za rękę.
- Harry poczekaj , ej no poczekaj - powiedziałaś.
- Czego chcesz ?
- Nie odzywaj się tak do mnie .
- Dobrze przepraszam - powiedział.
- Daj sobie z nią spokój . Jest pewna dziewczyna która Cie kocha nad życie.
- Kto ? - zapytał
- Ja . - odpowiedziałaś.
- Dlaczego mi tego nigdy nie powiedziałaś ? - zapytał.
- Bo byłeś z Janet.
Harry złapał Cię w tali i pocałował . Wzięliście się za ręce i ruszyliście w stronę domu.
- Mamy nową parę - krzykną szczęśliwy Niall
- W końcu - powiedział Liam.
Razem z Harrym poszliście na górę. Położyliście się na łóżku i zaczęliście się całować. Harry zaczął zdejmować z Ciebie ubrania. Ty zaczęłaś rozbierać jego. Harry wiedział że to twój pierwszy raz dla tego był ostrożny.Po godzinnej "zabawie" opadliście na łóżko. Patrzyliście sobie w oczy .
- Kocham Cię - powiedział Harry,
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś i go pocałowałaś.
Wstałaś i poszłaś pod prysznic. Ubrałaś się w pidżamę i położyłaś się do łóżka razem z Harrym. Rano gdy się obudziłaś nie było już Harrego. Wstałaś i zeszłaś do dół. Gdy weszłaś do salonu Harry całował się z Janet,.
- Harry ! co to ma znaczyć - krzyknęłaś.
- Jak to co ? Janet do mnie wróciła. - powiedział spokojnie.
- Mam cię dosyć. - krzyknęłaś i pobiegłaś na górę do swojego pokoju. Zaczęłaś się pakować nagle wbiegł Liam.
- (t.i) co się stało . ?
- Przespałam się z Harrym mówił że mnie kocha , a teraz całuje Janet bo do niego wróciła.
Liam wybiegł z twojego pokoju i zaczął krzyczeć na Harrego .Ty się ubrałaś się wzięłaś walizkę i zeszłaś na dół. Po godzinie wszystko się uspokoiło. Janet już nie było a całe 1D siedziało w salonie.
- Chłopaki , chcę wam za wszystko podziękować za pomoc i za wiele innych rzeczy. Liam ucałuj ode mnie Danielle , a ty Lou Eleanor. Jeszcze raz dziękuję.
Przytuliłaś każdego oprócz Harrego. I wyszłaś z domu. Taksówka zawiozła Cię na lotnisko. Zadzwoniłaś do rodziców że wracasz tata miał na Ciebie czekać na lotnisku w Warszawie. Lot miną szybko. Tata na Ciebie czekał. Gdy wróciłaś wszystko opowiedziałaś mamie. I za płaczem położyłaś się spać.
Mijały dni , tygodnie. Tylko Liam się do Ciebie odzywał. Siedząc na łóżku zemdliło Cię i szybko pobiegłaś do łazienki. Wymiotowałaś. Raz , drugi , trzeci cały czas. Nie wiedziałaś co Ci jest. Ubrałaś się i poszłaś do apteki. Kupiłaś test ciążowy. Wróciłaś do domu i od razu pobiegłaś do swojego pokoju.Test wyszedł pozytywnie. Popłakałaś się . Wiedziałaś ze to dziecko Harrego . Tylko z nim to zrobiłaś.Płacząc usłyszałaś jak dzwoni twój telefon. Był to Liam.
- Halo - powiedziałaś.
- Cześć , (t.i) ty płaczesz ? - zapytał.
- Tak - powiedziałaś.
- Co się stało ? - zapytał
- Jestem w ciąży z Harrym
- Co ? - krzykną
- Nie wiem co teraz będzie.
- Musisz mu o tym powiedzieć.
- Nie , moje dziecko nigdy go nie pozna,
- Tak nie można musi o tym wiedzieć - krzykną.
- Nie teraz , proszę Cię nie mów mu
- Nie powiem sama to zrobisz.
Rozłączyłaś się i zaczęłaś płakać. Powiedziałaś o tym mamie. Nie była na Ciebie zła , ale też nie była szczęśliwa . Zrozumiałaś ją.
 
Minęło5 miesięcy.
Widać już brzuch. Musiałaś wrócić do Londynu. Zadzwoniłaś do Danielle czy możesz u mnie pomieszkać. Zgodziła się. Dziś miałaś lot. Miną szybko i spokojnie. Dan odebrała Cię z lotniska.

Był piękny piątek dziś Danielle miała kolacje u One Direction. Nie chciałaś iść , ale też nie chciałaś aby Dan była smutna . Tylko Liam i Niall wiedzieli że jesteś. Ubrałaś czerwoną tunikę i do tego czarne baleriny. I udałyście się do domu chłopaków. Gdy weszłyście wszyscy Ciebie mile przywitali. Ale tylko Liam wiedział że spodziewasz się dziecka.

- Yyy (t.i) co to jest ? - zapytał Lou
- Dziecko baranie - odpowiedziałaś
Gdy powiedziałaś "dziecko" Harry wstał z kanapy i podszedł do Ciebie,
- Możemy porozmawiać.? - zapytał
- Jasne - powiedziałaś i ruszyliście do sypialni Harrego. Kiedyś waszej.
- (t.i) czy to moje dziecko. ?- zapytał.
- Tak , przecież tylko z Tobą to zrobiłam
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Sama dowiedziałam się dopiero jak wróciłam do Polski.
Harremu zakręciła się łza w oku. Klekną.
- Wybaczysz mi? - zapytał z nadzieją
- Nie wiem , za bardzo mnie zraniłeś.
- Proszę Cię wiesz ze Cię kocham .
- Tak ? to dlaczego mi to zrobiłeś ?
- Menadżer ja bym tego NIGDY NIE ZROBIŁ. Ja Cię KOCHAM - Krzykną.
- Ja Ciebie też kocham - pocałowałaś Go.
- Czyli dalej będziemy razem ?
- Tak , ale pamiętaj , wybaczam ale ja tego nie zapomnę.
- Rozumiem Cię , ale teraz ty i dziecko jesteście najważniejsi.- pocałował cie w czoło i przytulił. Oczywiście odwzajemniłaś to.

ROK PÓŹNIEJ.

Dziś jesteś szczęśliwą mężatką. Urodziłaś śliczną córeczkę Darcy.
Harry to wspaniały tata i mąż zmienił się co Ci się bardzo podoba. Ale nigdy nie zapomnisz tego co Ci zrobił.

wtorek, 27 listopada 2012

!!!!!!!!!

Od dłuższego czasu myślę, czy dodawać dalej imaginy. I nie wiem, bo jak już pisałam one nie są moje.. tak wiem strony z imaginami są po to żeby je samemu pisać.. ja nie umiem nie mam do tego głowy :( a wam chciałam przekazywać te które mi zostaną w głowie na długo, i przy których da się odpłynąć w marzeniach .. Nie wiem czy ktoś to przeczyta, ale mam pytanie chcecie bym dodawała jakieś imaginy ? :O 

TAK WIEM, ZAWIODŁAM WAS PRZEPRASZAM :<

czwartek, 13 września 2012

Imagin- Niall.

http://www.youtube.com/watch?v=j97bd6Cjp2U


Niall chwycił delikatnie twą dłoń i przyciągnął ją sobie do piersi.Poczułaś szybkie bicie jego serca.Uśmiechałaś się nieśmiało,nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.Ujął twoja twarz w dłonie,po czym spojrzał ci głęboko w oczy niebieskimi tęczówkami.
-Tak właśnie reaguje moje serce,kiedy cie widzę.Ono bije tylko dla ciebie-powiedział z szerokim uśmiechem na tworzy.
Oczy zaszły ci łzami,ale pozwoliłaś im swobodnie spłynąć.Niall przytulił cię mocno i westchnął ciężko.Trudno mu było mówić o uczuciach,bo znał cię nie cały miesiąc.Ale czuł do ciebie coś niezwykłego.Byłaś jego słońcem.Dawałaś mu siłę i chęć do dalszego funkcjonowania.A on dla ciebie był po prostu wszystkim.Kochałaś jego roześmianą twarz,niebieskie oczy,nieśmiały uśmiech oraz słodki,irlandzki akcent.Czy to może być możliwe,by był z fanką? By czuł cokolwiek do ciebie,zwykłej nastolatki? Horan pogładził cię po zarumienionym policzku.
-Kocham cię-wyszeptał,by po chwili cię pocałować.Z początku był to nie pewny pocałunek,ale przerodził się w namiętny i zachłanny.Niall odsunął się moment później, nie kryjąc zadowolenia.
-Co ty na to,byśmy byli parą?-zapytał z nadzieją.
Zagryzłam wargę tak mocno,że aż po brodzie spłynęła ci krew.Horan widząc to,wyciągnął chusteczkę i pospiesznie z tarł ci czerwoną ciecz z twarzy.Posłałaś mu serdeczny uśmiech.
-Słuchaj...znamy się się krótko,ale mi serio na tobie zależy-wyznał nastolatek,odwracając wzrok.
Skinęłaś porozumiewająco głową,bo przecież czułaś to samo co on.Zbliżyłaś się do niego.
-Chcę z tobą być.Nadal czuć bicie twojego serca.Słyszeć twój oddech.Przytulać cię i całować-powiedziałaś po dłuższej chwili,a Niall uradowany wziął cię na ręce i zaczął całować w usta.Zachichotałaś,wtulona w niego.Cóż,kochałaś go,a on kochał ciebie.Razem tworzyliście szczęśliwą parę młodych ludzi,którzy oddali za siebie wszystko,nawet życie.To była miłość prawdziwa...



środa, 12 września 2012

Imagin- Louis.

http://www.youtube.com/​watch?v=zQME-ChSwNM


Minął już tydzień od poważnej operacji Louis’a Tomlinsona. Twojego idola. Właśnie idola. Nie jest twoim bratem, chłopakiem, mężem czy przyjacielem, ale idolem. Kimś najważniejszym na świecie. Kimś bez którego twoje życie było by niczym.
Dokładnie 7 dni temu Louis miał bardzo ważną operację prawej komory serca. Lekarze wyjawili tylko że jego organizm miał inaczej zareagować na podane leki. Miał obudzić się tydzień temu. Najgorszy czas w twoim życiu.
Chodzisz do Londyńskiej szkoły w której strasznie hejtują One Direction.
Dla ciebie to nie są tylko ładne buzie… są kimś więcej. Nigdy nie zapomnisz pierwszego koncertu. Kolorowe światła i zaczynające koncert nuty „What Makes You Beautiful”
A po wspaniałym koncercie podpisywanie płyt. I jego niezapomniany uśmiech po twoich słowach:” Niektórzy uważają że Eleanor jest fałszywa, ale ja Ci ufam Lou mam nadzieję że jesteś z nią szczęśliwy bo widząc twój uśmiech ja się uśmiecham”
Pamiętasz ?
Spojrzałaś na niego a on miał łzy w oczach. Uśmiechnął się leciutko i pozwolił słonym kropelkom spłynąć po policzkach. Mocno Cię przytulił i powiedział : „Tak bardzo Ci dziękuję”.
A teraz .?
Lou walczy o życie a ty nic nie możesz zrobić. Nikt nic nie może. I to okropne uczucie…
Widząc tysiące hejtów na nastu portalach. Poczułaś ukucie w sercu. Jakbyś go zawiodła. Jakbyś pozwoliła krzywdzić osobę którą bardzo kocha.
Nie zastanawiając się pojechałaś pod największy szpital w Londynie. Szpital im. Św. Tomasza. Tam właśnie Louis się znajdował.
Szare schody na których siedziało dziesiątki fanek. Zapłakanych. Kochających fanek. I oczywiście dziesiątki. Dziesiątki reporterów.
Nigdy nie zapomnisz uczucie bezsilności. Tak głębokiego. Usiadłaś pod jednym z drzew i patrzyłaś się w drzwi ogromnego budynku. Modląc się aby ktoś wyszedł i krzyknął dwa krótkie słowa które najbardziej by Cię ucieszyły.
”Obudził się”
Lecz nic takiego nie miało zamiaru nadejść. Nikt nie wychodził. Nikt nie był szczęśliwy. Siedzieliście jeszcze dłuuugi czas…Aż w drzwiach pojawiła Eleanor… nie Zayn. Nie Harry. Nie Liam i nie Niall. Tylko Eleanor.
Miała strasznie spuchnięte oczy.
 Ucieszyłaś się na jej widok. Nie wiadomo czemu. Ucieszyłaś się, ale miałaś wrażanie że ty jedyna.
Ludzie zaczęli gwizdać. Rzucać jakimiś rzeczami. Jakby to ona była winna. Nie zwracali uwagi na to że ona też płacze. Że ona też Cierpi. Że ona też go kocha…Upadła.
Upadła bezsilnie na kolana łapiąc się za włosy i ściskając je.
Zobaczyłaś tysiące fleszy. Okropny widok. Widziałaś już okładkę jutrzejszej gazety… „Eleanor udaje zrozpaczoną aby dostać odszkodowanie za nie udaną operację Louis’a”
Niespodziewanie w drzwiach pojawił się Harry. Tak Harry Styles.
Spojrzał na dziewczynę a w jego oczach pojawiły się kolejne łzy. Łzy bezsilności.
Nigdy … Nigdy nie zapomnisz co wtedy powiedział. Nikt nigdy nie zapomni…
Powiedział prawdę którą bało powiedzieć się tysiące osób.
- „Co ona wam zrobiła ?! Czemu jej nienawidzicie. ?!
Ponieważ uszczęśliwia Louis’a ?!
Ponieważ chce być sobą ?! Ponieważ chce być z nim długo ?! Ponieważ zabrała wam „Larrego ?!” Otóż Larrego nigdy nie było !
Larry to dwójka najlepszych przyjaciół. !
Czemu jej nienawidzicie ?!
Nie jesteście prawdziwymi directioners jeśli nie widzicie że on jest szczęśliwy !
Po co rozsyłacie plotki na jej temat !
Po co ?! Da wam to satysfakcje ?!
Łzy Louis’a dają wam ją ?!
Tak właśnie Louis płacze gdy czyta co sądzicie na jej temat !
Nawet nie wiecie jakie to uczucie gdy fani których kochamy całym sercem wbijają nam nóż w plecy”
I wtedy głos mu się załamał. Wszyscy patrzyli na siebie i nie wiedzieli co powiedzieć. Ze łzami w oczach wstałam i podeszłaś do Harrego który zakrył twarz dłońmi. Przytuliłaś go i powiedziałaś „ Przepraszam za directioners z całego świata”
Odwzajemnił uścisk a ty oddaliłaś się i przez łzy uśmiechnęłaś.

Dwa tygodnie później Louis obudził się. Wiele osób chciało wejść do szpitala żadnej się nie udało.
Tobie też zresztą nie ,ale po nie udanej akcji spacerowałaś po szpitalnym ogrodzie. Ku twojemu zdziwieniu Zaczepiła Cię Eleanor i przytuliła mocno. Szepcząc Ci do ucha :” Jesteś prawdziwą directioners… prawdziwą”
Spojrzała na ciebie i uśmiechnęła się. Spojrzała na siedzącego obok Louis’a (wózek inwalidzki)
On też się uśmiechnął i wystawił ręce aby Cię przytulić.
”Wiedziałem… zawsze jedna osoba idzie pod prąd zawsze jedna osoba jest wyjątkowa. Dziękuję”



czwartek, 6 września 2012

Imagin- Harry.

Zdecydowanie jesień jest znienawidzoną przeze mnie porą roku. Tyle wspomnień związanych z jesienią. Tyle osób, tyle dni, których nie zapomnę, a które nie wrócą. Rozmyślałam idąc przez szary cmentarz, w ręku trzymając róże. Cztery krwistoczerwone róże. Krwistoczerwone, bo ich kolor porównuję do koloru krwi osób, których nagrobki zostaną przyozdobione takim właśnie kwiatem. Był listopadowy wieczór. Podążając cmentarną alejką, z głową spuszczoną w dół szłam niczym żałobnik, a w mojej głowie kołatały się tysiące myśli. Szczególnie nienawidziłam listopada. Za dużo dat, za dużo szram na przedramieniu. Stanęłam na chwilę, podciągnęłam po łokcie rękawy szarego płaszcza i spojrzałam na blizny. Każda oznaczała coś, jakieś wydarzenie, jakąś datę. O, przypuśćmy ta, najbliżej nadgarstka. Najstarsza szrama, 5 listopada 2008 - wiadomość o rozwodzie rodziców. Kolejne: 17 listopada tego samego roku - pożar w domu, 24 listopada - śmierć babci. Wtedy długa przerwa w czasie.. i kolejna szrama, znowu listopadowa. 13 listopada 2010 - wypadek rodziców, obydwoje zginęli. Po drodze było jeszcze kilka wydarzeń, aż w końcu najświeższa, 6 listopada 2011- śmierć ukochanego brata, jedynej bliskiej mi osoby, po stracie rodziców i babci. To właśnie dla nich niosłam te róże. Oddałabym wszystko, bym mogła ich jeszcze raz zobaczyć, przytulić. Teraz nie miałam już nikogo. Mogłam liczyć tylko na siebie.
Usiadłam na ławeczce, przy wielkim grobowcu rodzinnym. Łzy toczyły szaleńczy pościg po moich policzkach. Starałam się przypomnieć sobie te osoby. Wszystkie razem i każdą z osobna. Przed moimi oczyma miałam już domek babci, jej bielusieńkie loczki, okalające szczupłą twarz. Zaraz później obraz ten rozmył się i moim oczom ukazali się rodzice. Kobieta i mężczyzna, około czterdziestki. Mama drobna szatynka, tata zaś wysoki, postawny mężczyzna. I wbrew wszystkiemu pasowali do siebie. Obraz przed moimi oczami znów zniknął i pojawił się nowy. Przedstawiał chłopaka. Dwudziestolatka za kierownicą BMW, które dostał od rodziców na 20. urodziny. To wtedy widziałam go po raz ostatni.
Gdy już skończyła się projekcja jakże bolesnych dla mnie obrazów wyjęłam z kieszeni moją srebrną przyjaciółkę i przyjrzałam się jej dokładnie. Podwinęłam rękaw płaszcza i osunęłam się na ziemię, plecami opierając się o ławeczkę. Usiadłam wygodnie i delikatnie zbliżałam metal do mojej skóry.
- Czemu to robisz? - zapytał całkiem nieznajomy mi głos. W tym momencie zauważyłam chłopaka, który siada koło mnie.
- Czemu pytasz? Nie znasz mnie. Nie powinnam Cię obchodzić - powiedziałam nie odrywając wzroku od mojego przegubu. [przegubu - nadgarstka]
- Masz do tego powód ? – co za głupie pytanie. Siedzę na cmentarzu, przy grobie, z żyletką w ręku, cała zapłakana. I nie ku*wa. Nie mam powodu. Tnę się, bo mi się nudzi.
Skinęłam tylko głową na grób i przejechałam metalem po nadgarstku po którym spłynęła krew. Chłopak od razu wyrwał mi przedmiot z ręki, szybko podwinął rękaw i uczynił to samo, co ja jakieś 6 sekund wcześniej. On jednak zrobił sznytę głębiej. Widać, że nie miał wprawy. Dlatego też jego nadgarstek zaczął krwawić bardziej niż mój.
- Czemu to zrobiłeś ? - zapytałam i z przerażeniem spojrzałam na jego zapłakaną i wykrzywioną z bólu twarz.
- Chciałem poczuć, co Ty czujesz. A teraz chodź, musimy Cię opatrzyć - chłopak machinalnie wstał i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- A co z Tobą? - zapytałam.
- Mi nic nie będzie.

Po dotarciu do jego domu nieznajomy mi chłopak opatrzył dokładnie moją rękę, od nadgarstka wzwyż. Robił to delikatnie, muskał moją straszną dłoń wacikiem nasączonym wodą utlenioną. Ja tylko zamykałam oczy i syczałam z bólu. Nie chciałam na to patrzeć mimo tego, że gdy sobie robiłam te rany.. patrzyłam. Wbijałam swój wzrok w to co robiłam. Wtedy bólu nie czułam. Bolało mnie serce, tylko..
- Jak się czujesz? – spytał chłopak o kręconych włosach.
- Lepiej, dziękuję że pytasz – szepnęłam. Nie miałam siły na to by rozmawiać. Serce mi wariowało. Nigdy nie czułam tego, co czułam w tym momencie. Przyśpieszone bicie serca i dziwne łaskotanie w brzuchu, gdy on dotykał moją rękę, moją dłoń.
- Cieszę się – uśmiechnął się lekko. Tak w ogóle to jestem Harry – wyciągnął dłoń, a ja po chwili z lekkim trudem zrobiłam to samo. Złapał ją, schylił się i ucałował. Łaskotanie powróciło.
- [Twoje Imię] – uśmiechnęłam się.
- Piękne.. Tak jak i właścicielka tego imienia – zachichotał, a ja się zarumieniłam.
- Teraz ja się pobawię w pielęgniarkę! – zaśmiałam się. Po raz pierwszy od bardzo dawna.
- Proszę bardzo – uśmiechnął się i podał mi swoją dłoń. Położyłam ją na swoich nogach i złapałam czysty wacik, który po chwili nasączyłam cieczą, która miała zdezynfekować rany.
Z taką samą delikatnością jeździłam wacikiem po jego świeżych, krwistoczerwonych ranach.
Chwilami słyszałam jego ciche pojękiwanie, więc lewą ręką złapałam jego dłoń i ścisnęłam, a prawą dokańczałam dezynfekowanie.
- Skończyłam – powiedziałam i pocałowałam go w te miejsca, które sobie zranił. Zarumienił się, a gdy ja zrozumiałam co zrobiłam, sama spaliłam buraka.
- Przepraszam.. gdy mój brat się skaleczył czy po prostu coś zrobił, ja po opatrzeniu mu ran całowałam go w te miejsca.
- Nie masz za co. To było przyjemne – uśmiechnął się. Dwa rzędy jego białych zębów doprowadzały mnie do błogiego stanu.
- Przepraszam, że Cię o to pytam, ale.. dlaczego sobie to robisz? – spuściłam głowę. Jeśli nie chcesz to nie mów.. Zrozumiem – złapał mnie za dłoń.
Po chwili zastanowienia się, opowiedziałam mu wszystko, choć nigdy nikomu tego nie mówiłam. Zresztą.. nie miałam komu. Przecież byłam sama..
Gdy kończyłam opowiadać mu tą historię, poczułam coś mokrego na mojej dłoni. Były to łzy. Łzy Harry’ego.
- Tak bardzo mi przykro – przytulił mnie, a ja poczułam mocny ścisk w gardle, nic nie mogłam odpowiedzieć. Przez około 5 minut, siedzieliśmy wtuleni.. w całkowitej ciszy.
Po rozłączeniu naszych ciał, pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się. Nigdy nie byłam tak śmiała, by to zrobić.. Kiedyś miałam przyjaciółki, które kochałam z całego serca. Uważały, że jestem piękna, że mogę mieć każdego, ale ja nie umiałam. Byłam i nadal jestem nieśmiała. Gdy wszyscy z rodziny mnie opuścili, ja zamknęłam się w sobie. Przyjaciółki odeszły. Zostałam sama. Kompletnie sama.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, będę już lecieć. I tak za długo zawracałam Ci sobą głowę – powiedziałam.
- Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tutaj, ze mną.
Nagle poczułam chęć dotrzymania towarzystwa mojemu niedawno poznanemu przyjacielowi.
- Jesteś pewien? – zapytałam już śmielej.
- Jestem pewien tego, że mnie potrzebujesz. Dlatego właśnie się stąd nie ruszasz.
Kiwnęłam głową na zgodę i czekałam na kawę, którą dla mnie robił. Niezbyt wygodną kanapę zamieniłam na wielką, miękką sofę i już po chwili siedziałam tam popijając gorącą ciecz. Zaczęliśmy poznawać siebie nawzajem..

*rok później*

Usłyszałam głośne wołanie Harry’ego.
- Kochanie, mogłabyś zejść na moment?
- Mogłabym! – ruszyłam w stronę schodów. No ale czego Ty ode mnie chc.. – zatkałam sobie usta ręką i zaczęłam płakać. Salon był cały w płatkach róż. Różnego rodzaju świeczki robiły jako światło.
- Kocham Cię! – krzyknęłam, dalej płacząc ze szczęścia.
- Ja Ciebie też – pocałował mnie i wręczył symboliczną czerwoną różę. Nie wiedziałam po co to wszystko. Żadnej rocznicy, żadnego święta..
Uklęknął przede mną na jednym kolanie i wyjął z kieszeni pudełeczko. Zaczęłam płakać i śmiać się zarazem.
- Czy zostaniesz osobą, z którą będę mógł przejść przez całe życie, bez ani jednej łzy smutku i sznyty na nadgarstku? Czy obiecasz, że będziesz najważniejszą osobą w moim życiu? Że kupimy kota i urodzisz mi córkę, której damy na imię Darcy i będziemy tworzyć idealna parę, do grobowej deski?
Nie wiedziałam co powiedzieć.. Poczułam ścisk w gardle, dokładnie ten sam, kiedy pierwszy raz Harry mnie przytulił.
- Tak! – krzyknęłam i pocałowałam go. Wystawiłam swoją prawą dłoń, która trzęsła się jakby dostała padaczki i po chwili miałam pierścionek na serdecznym palcu. Miał on zielone cyrkonie, takie jak jego oczy..
- Mój pierwszy szczęśliwy listopad – powiedziałam i w odpowiedzi dostałam ciepłe ramiona mojego partnera.
- Kolejny będzie jeszcze lepszy – szepnął. W przyszłym roku, w listopadzie weźmiemy ślub.
Po moich policzkach zaczęły lecieć kolejne łzy szczęścia.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - odpowiedział Harry i złączył nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku.



Ps. DZIĘKUJĘ ZA TAK DUŻĄ LICZBĘ WEJŚĆ NA MOJEGO BLOGA, JEST MI NIEZMIERNIE MIŁO.. NIE WIEM CO MOGĘ NAPISAĆ. 

ALE CHCE KAŻDEMU KTO CZYTA TEGO BLOGA PODZIĘKOWAĆ Z OSOBNA. 

DZIĘKUJE TYM 8 OBSERWUJĄCYM. NAPRAWDE MASIVE THANK YOU. *__* ♥

KOCHAM WAAS :*