środa, 28 listopada 2012

Liam.

Ty niebieskooka szatynka , a twój chłopak blondyn , zielone oczy ,wysoki , dobrze zbudowany , na imię miał Alan . Mieszkaliście w Londynie a oboje byliście polakami . Ty wyjechałaś z mamą do Anglii gdyż twój tata siedzi w więzieniu za pobicie . masz 18 lat , on 19 . Były wakacje . Z Alanem postanowiliście pojechać parę kilometrów od Londynu na biwak , do domków letniskowych . Mama na początku mów
iła że masz nigdzie nie jechać ale w końcu ci pozwoliła , bo przecież ci ufa . Z Alanem byliście razem już od 3 lat , więc bardzo się znaliście . Spakowaliście się i na drugi dzień wyjechaliście . Gdy dojechaliście , weszliście do domku i rozpakowaliście się . poszliście od razu nad jezioro , nikogo nie było , oprócz 5 pięknych chłopców , którzy taplali się w wodzie . mieszkali domek , obok was . poszliście do wody i poznaliście się z chłopakami , zaprzyjaźniliście się i wieczorem postanowiliście zrobić sobie wspólne ognisko . najbardziej z całej paczki spodobał ci się jeden chłopak był to Liam a reszta to : Louis , Zayn , Niall i Harry , byli bardzo przystojni . Alanowi nie podobało się to że ciągle na ciebie patrzą , że gadają z tobą więcej a nie z nim , był zazdrosny . W nocy poszliście do domków spać . Wyszliście razem z Alanem przed domek , pogadaliście i jakoś zaczął się temat do kłótni . Kłóciliście się o różne duperele a zwłaszcza o jego zazdrość . Od 6 miesięcy nie układało się wam , ale ty i tak go kochałaś . Chłopak wpadł w taką złość że cię uderzył , chłopaki obserwowali waszą kłótnię z okna , może było to wścibskie ale byli bardzo ciekawi . Chłopcy jak to zobaczyli , od razu wyszli z domku i zaczęli skakać do Alana , kłócić się z nim i prawie go pobili ale ty ich powstrzymałaś . Poszłaś spać do chłopców dlatego że bałaś się że Alan ci coś zrobi . Rano obudziłaś się u boku Liama , bo chyba zasnęłaś mu na ramieniu , nie chciałaś go budzić ,więc dalej poszłaś spać bo było ci tak dobrze . Zakochiwałaś się w nim dzień po dniu . We dwoje obudziliście się na śniadanie , które przygotowała reszta chłopców . zjedliście i pogadaliście o tym co w nocy się wydarzyło . postanowiliście że przez pobyt na biwaku będziesz mieszkać u chłopców . gdy wyszliście na ganek , zobaczyłaś że Alan przyprowadził jakąś dziewczynę do siebie . weszłaś tam i zobaczyłaś że się całują , łzy napłynęły ci do oczu , wykrzyczałaś mu że koniec z wami , wzięłaś rzeczy i poszłaś do chłopców, byłaś cała zapłakana , ale oni szybko cię pocieszyli , robiąc ci ciasto , nawet nie wiesz skąd wzięli składniki . spędziliście miły wieczór , pogadaliście , pośmialiście się , poprawił ci się humor i poszłaś spać . spałaś z Liamem bo tylko on miał wolne łóżko , ale bardzo tobie i jemu się to podobało . rozmawiacie dużo ze sobą .
L: no bo wiesz[T.I] , przez te pare dni , kiedy się poznaliśmy to się w tobie zakochałem , te twoje piękne oczy , świetna figura i zadarty nosek , po prostu kocham to i kocham ciebie . *ty nie wiedziałaś co masz powiedzieć , zamurowało cię*
ty:od początku mi się podobałeś , zakochiwałam się w tobie dzień po dniu , być może inni będą uważać że to zauroczenie , twoje fanki będą mnie hejtować , ale ja się zakochałam , na pewno się zakochałam . *opowiedziałaś mu całą swoją historię , pocałowaliście się i zasnęliście przytuleni do siebie . *
następnego dnia wszyscy wymieniliście się numerami telefonów i musiałaś wyjeżdżać , okazało się że chłopcy też jadą już do domu . zabrałaś się z nimi . powiedziałaś im gdzie mieszkasz , oni zapisali sobie twój adres , tak na wszelki wypadek . jak weszłaś do domu mama przywitała cię z uściskiem i pysznymi ciasteczkami . opowiedziałaś jej o waszym wypadzie , poszłaś do pokoju rozpakować się i włączyć komputer . na Twitterze napisałaś : było świetnie , dzięki chłopaki . < 3
na drugi dzień , rano obudziłaś się i zobaczyłaś smsa . był od Liama , a niby od kogo innego .
napisał : o 12 w Starbucksie , będę czekał . xoxo
była za 20 dwunasta . gdy spojrzałaś na zegarek to myślałaś że się nie wyrobisz , poszłaś do łazienki , pomalowałaś się lekko , ubrałaś i byłaś gotowa na wyjście . mama zostawiła ci śniadanie , zjadłaś je i wyszłaś , sama nie wiesz jak wyrobiłaś się w 20 minut . byłaś na miejscu punktualnie , zobaczyłaś chłopaka , przy stoliku i do niego podeszłaś , przywitałaś się i zamówiliście kawę . długo rozmawialiście , poszliście na spacer , a potem liam odprowadził cię do domu . codziennie się spotykaliście i jesteście już parą , dzięki Liamowi zapomniałaś o Alanie , kochasz go z całego serca .
 
 

Harry.

Przyjaźniłaś się z One Direction. Mieszkałaś z nimi po tym jak twoi rodzice wrócili do Polski. Od zawsze podobał Ci się Harry. Miałaś do niego słabość. Zielone oczy , kręcone włosy i ten uśmiech. Nigdy nie miałaś odwagi mu o tym powiedzieć . Teraz to za późno. Od jakiegoś czasu spotyka się z jakoś modelką o imieniu Janet Jones. Dziewczyna jest plastikowa i leci na pieniądze. O twoich uczuciach do Harrego wiedziały cztery osoby. Liam , Danielle , Niall i El. Dan i El były twoimi najlepszymi przyjaciółkami. Zabierały Cię wszędzie. Zakupy , jakieś wycieczki i dużo innych rzeczy. Byłaś im za to bardzo ale to bardzo wdzięczna.
Była sobota . Słońce a oknem i śpiew ptaków nie za często jest taka pogoda w Londynie. Leżąc na łóżku ktoś krzycząc wskoczył na twoje łóżko i zaczął po nim skakać . By to nikt inny jak Lou. Osoba która zawsze Ci pomagała. Był dla Ciebie jak straszy brat. Kochałaś go za to.
- Wstawaj ! śniadanie - krzyczał śmiejąc się.
- Już , już wstaje marcheweczko. - powiedziałaś i zaczęłaś się śmiać.
Wstałaś poszłaś wziąć prysznic. Owinięta w ręczniku wyszłaś z łazienki. Ubrałaś niebieskie szorty i do tego czarną bluzkę na ramiączka. Zrobiłaś lekki makijaż. Włosy splotłaś w nie dbałego koka. I zeszłaś na dół. Było strasznie głośno. Chłopacy na całą rurę włączyli piosenkę i tańczyli jak debile.
- Oooo (t.i) zeszła - powiedział uśmiechnięty Niall.
- Tam masz śniadanie - powiedział Zayn
- Dzięki - odpowiedziałaś i poszłaś do kuchni.
Po godzinnej imprezie wszyscy usiedliście na tarasie.
- Ej , dziś na kolacje przyjdzie Janet.- powiedział Harry
- Nie ma sprawy - odpowiedział Lou.
Zakręciła Ci się łza w oku.
- Musze iść - powiedziałaś wstałaś z krzesła.
Liam wiedział o co chodzi i poszedł za Tobą.
- Nie wierze . - powiedziałaś płacząc.
- (T.I) nie martw się , ona leci na jego kasę i sławę. zawsze mu to powtarzam sama wiesz - powiedział Liam.
- Wiem , ale co ja mam zrobić jak będę siedzieć przy stole z chłopakiem którego kocham a ten będzie miział się z Janet. - powiedziałaś.
- Mam pomysł , może żebyś nie była sama zadzwonię po Danielle niech zastanie na noc.
- Dobry pomysł.
Liam poszedł zadzwonić do Danielle a ty siedziałaś patrząc się w okno.
- Zaraz będzie. - powiedział Liam , a ty się uśmiechnęłaś.
Po 30 minutach do domu weszła Danielle i od razu skierowała się do twojego pokoju.
- Kochana , nie płacz wszystko będzie dobrze zobaczysz. - pocieszyła Cię.
- Nie , nie będzie . - płakałaś
- Przestań , ogarnij się i pokażesz tej Janet że jesteś lepsza - powiedziała.
Wstałaś i poszłaś się ogarnąć. Po 15 minutach byłaś gotowa. Zeszłaś na dół i usiadłaś koło Dan i Liama. Siedząc i śmiejąc się do salonu weszła Janet . Spojrzałaś na Dan i się uśmiechnęłaś. Wszyscy razem siedzieliście przy stole .Śmiejąc się. Tylko Harry i Janet nic nie mówili siedzieli w milczeniu . Po skończonej kolacji posprzątałaś z Dan i poszłaś do siebie. Wzięłaś prysznic i ubrałaś się w piżamę. Gotowa położyłaś się spać i zasnęłaś.
Obudziłaś się o 10. Wstałaś z łóżka i poszłaś wziąć prysznic.Owinięta ręcznikiem poszłaś do pokoju. Przygotowałaś sobie ubrania i zaczęłaś się ubierać. Ubrałaś się w czarne rurki i luźną białą bluzkę do tego czerwone conversy. Lekko się pomalowałaś i uczesałaś włosy. Zeszłaś na dół. Liam i Zayn byli na tarasie . Lou i Niall grali na komputerze a Harry siedział sam w kuchni.
- Cześć , ej co się stało Harremu ? - zapytałaś.
- Sam niech Ci powie - powiedział Lou.
Weszłaś do kuchni.
- Harry co się stało ? - zapytałaś.
- Jakbyś nie wiedziała , cały świat o tym gada - krzykną,
- Ale o czym ? - zapytałaś oburzona
- Wiesz o czym nie będę Ci nic mówił , cześć - powiedział i wyszedł z domu.
Poszłaś na taras gdzie był Liam i Zayn.
- Liam , co się stało Harremu ? - zapytałaś.
- Ta cała Janet go zdradziła. Napisała mu SMS'a że to koniec bo już jej się on znudził.
- Ale szmata - powiedziałaś i pobiegłaś za Harrym.
Dogoniłaś go i złapałaś za rękę.
- Harry poczekaj , ej no poczekaj - powiedziałaś.
- Czego chcesz ?
- Nie odzywaj się tak do mnie .
- Dobrze przepraszam - powiedział.
- Daj sobie z nią spokój . Jest pewna dziewczyna która Cie kocha nad życie.
- Kto ? - zapytał
- Ja . - odpowiedziałaś.
- Dlaczego mi tego nigdy nie powiedziałaś ? - zapytał.
- Bo byłeś z Janet.
Harry złapał Cię w tali i pocałował . Wzięliście się za ręce i ruszyliście w stronę domu.
- Mamy nową parę - krzykną szczęśliwy Niall
- W końcu - powiedział Liam.
Razem z Harrym poszliście na górę. Położyliście się na łóżku i zaczęliście się całować. Harry zaczął zdejmować z Ciebie ubrania. Ty zaczęłaś rozbierać jego. Harry wiedział że to twój pierwszy raz dla tego był ostrożny.Po godzinnej "zabawie" opadliście na łóżko. Patrzyliście sobie w oczy .
- Kocham Cię - powiedział Harry,
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś i go pocałowałaś.
Wstałaś i poszłaś pod prysznic. Ubrałaś się w pidżamę i położyłaś się do łóżka razem z Harrym. Rano gdy się obudziłaś nie było już Harrego. Wstałaś i zeszłaś do dół. Gdy weszłaś do salonu Harry całował się z Janet,.
- Harry ! co to ma znaczyć - krzyknęłaś.
- Jak to co ? Janet do mnie wróciła. - powiedział spokojnie.
- Mam cię dosyć. - krzyknęłaś i pobiegłaś na górę do swojego pokoju. Zaczęłaś się pakować nagle wbiegł Liam.
- (t.i) co się stało . ?
- Przespałam się z Harrym mówił że mnie kocha , a teraz całuje Janet bo do niego wróciła.
Liam wybiegł z twojego pokoju i zaczął krzyczeć na Harrego .Ty się ubrałaś się wzięłaś walizkę i zeszłaś na dół. Po godzinie wszystko się uspokoiło. Janet już nie było a całe 1D siedziało w salonie.
- Chłopaki , chcę wam za wszystko podziękować za pomoc i za wiele innych rzeczy. Liam ucałuj ode mnie Danielle , a ty Lou Eleanor. Jeszcze raz dziękuję.
Przytuliłaś każdego oprócz Harrego. I wyszłaś z domu. Taksówka zawiozła Cię na lotnisko. Zadzwoniłaś do rodziców że wracasz tata miał na Ciebie czekać na lotnisku w Warszawie. Lot miną szybko. Tata na Ciebie czekał. Gdy wróciłaś wszystko opowiedziałaś mamie. I za płaczem położyłaś się spać.
Mijały dni , tygodnie. Tylko Liam się do Ciebie odzywał. Siedząc na łóżku zemdliło Cię i szybko pobiegłaś do łazienki. Wymiotowałaś. Raz , drugi , trzeci cały czas. Nie wiedziałaś co Ci jest. Ubrałaś się i poszłaś do apteki. Kupiłaś test ciążowy. Wróciłaś do domu i od razu pobiegłaś do swojego pokoju.Test wyszedł pozytywnie. Popłakałaś się . Wiedziałaś ze to dziecko Harrego . Tylko z nim to zrobiłaś.Płacząc usłyszałaś jak dzwoni twój telefon. Był to Liam.
- Halo - powiedziałaś.
- Cześć , (t.i) ty płaczesz ? - zapytał.
- Tak - powiedziałaś.
- Co się stało ? - zapytał
- Jestem w ciąży z Harrym
- Co ? - krzykną
- Nie wiem co teraz będzie.
- Musisz mu o tym powiedzieć.
- Nie , moje dziecko nigdy go nie pozna,
- Tak nie można musi o tym wiedzieć - krzykną.
- Nie teraz , proszę Cię nie mów mu
- Nie powiem sama to zrobisz.
Rozłączyłaś się i zaczęłaś płakać. Powiedziałaś o tym mamie. Nie była na Ciebie zła , ale też nie była szczęśliwa . Zrozumiałaś ją.
 
Minęło5 miesięcy.
Widać już brzuch. Musiałaś wrócić do Londynu. Zadzwoniłaś do Danielle czy możesz u mnie pomieszkać. Zgodziła się. Dziś miałaś lot. Miną szybko i spokojnie. Dan odebrała Cię z lotniska.

Był piękny piątek dziś Danielle miała kolacje u One Direction. Nie chciałaś iść , ale też nie chciałaś aby Dan była smutna . Tylko Liam i Niall wiedzieli że jesteś. Ubrałaś czerwoną tunikę i do tego czarne baleriny. I udałyście się do domu chłopaków. Gdy weszłyście wszyscy Ciebie mile przywitali. Ale tylko Liam wiedział że spodziewasz się dziecka.

- Yyy (t.i) co to jest ? - zapytał Lou
- Dziecko baranie - odpowiedziałaś
Gdy powiedziałaś "dziecko" Harry wstał z kanapy i podszedł do Ciebie,
- Możemy porozmawiać.? - zapytał
- Jasne - powiedziałaś i ruszyliście do sypialni Harrego. Kiedyś waszej.
- (t.i) czy to moje dziecko. ?- zapytał.
- Tak , przecież tylko z Tobą to zrobiłam
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Sama dowiedziałam się dopiero jak wróciłam do Polski.
Harremu zakręciła się łza w oku. Klekną.
- Wybaczysz mi? - zapytał z nadzieją
- Nie wiem , za bardzo mnie zraniłeś.
- Proszę Cię wiesz ze Cię kocham .
- Tak ? to dlaczego mi to zrobiłeś ?
- Menadżer ja bym tego NIGDY NIE ZROBIŁ. Ja Cię KOCHAM - Krzykną.
- Ja Ciebie też kocham - pocałowałaś Go.
- Czyli dalej będziemy razem ?
- Tak , ale pamiętaj , wybaczam ale ja tego nie zapomnę.
- Rozumiem Cię , ale teraz ty i dziecko jesteście najważniejsi.- pocałował cie w czoło i przytulił. Oczywiście odwzajemniłaś to.

ROK PÓŹNIEJ.

Dziś jesteś szczęśliwą mężatką. Urodziłaś śliczną córeczkę Darcy.
Harry to wspaniały tata i mąż zmienił się co Ci się bardzo podoba. Ale nigdy nie zapomnisz tego co Ci zrobił.

wtorek, 27 listopada 2012

!!!!!!!!!

Od dłuższego czasu myślę, czy dodawać dalej imaginy. I nie wiem, bo jak już pisałam one nie są moje.. tak wiem strony z imaginami są po to żeby je samemu pisać.. ja nie umiem nie mam do tego głowy :( a wam chciałam przekazywać te które mi zostaną w głowie na długo, i przy których da się odpłynąć w marzeniach .. Nie wiem czy ktoś to przeczyta, ale mam pytanie chcecie bym dodawała jakieś imaginy ? :O 

TAK WIEM, ZAWIODŁAM WAS PRZEPRASZAM :<

czwartek, 13 września 2012

Imagin- Niall.

http://www.youtube.com/watch?v=j97bd6Cjp2U


Niall chwycił delikatnie twą dłoń i przyciągnął ją sobie do piersi.Poczułaś szybkie bicie jego serca.Uśmiechałaś się nieśmiało,nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.Ujął twoja twarz w dłonie,po czym spojrzał ci głęboko w oczy niebieskimi tęczówkami.
-Tak właśnie reaguje moje serce,kiedy cie widzę.Ono bije tylko dla ciebie-powiedział z szerokim uśmiechem na tworzy.
Oczy zaszły ci łzami,ale pozwoliłaś im swobodnie spłynąć.Niall przytulił cię mocno i westchnął ciężko.Trudno mu było mówić o uczuciach,bo znał cię nie cały miesiąc.Ale czuł do ciebie coś niezwykłego.Byłaś jego słońcem.Dawałaś mu siłę i chęć do dalszego funkcjonowania.A on dla ciebie był po prostu wszystkim.Kochałaś jego roześmianą twarz,niebieskie oczy,nieśmiały uśmiech oraz słodki,irlandzki akcent.Czy to może być możliwe,by był z fanką? By czuł cokolwiek do ciebie,zwykłej nastolatki? Horan pogładził cię po zarumienionym policzku.
-Kocham cię-wyszeptał,by po chwili cię pocałować.Z początku był to nie pewny pocałunek,ale przerodził się w namiętny i zachłanny.Niall odsunął się moment później, nie kryjąc zadowolenia.
-Co ty na to,byśmy byli parą?-zapytał z nadzieją.
Zagryzłam wargę tak mocno,że aż po brodzie spłynęła ci krew.Horan widząc to,wyciągnął chusteczkę i pospiesznie z tarł ci czerwoną ciecz z twarzy.Posłałaś mu serdeczny uśmiech.
-Słuchaj...znamy się się krótko,ale mi serio na tobie zależy-wyznał nastolatek,odwracając wzrok.
Skinęłaś porozumiewająco głową,bo przecież czułaś to samo co on.Zbliżyłaś się do niego.
-Chcę z tobą być.Nadal czuć bicie twojego serca.Słyszeć twój oddech.Przytulać cię i całować-powiedziałaś po dłuższej chwili,a Niall uradowany wziął cię na ręce i zaczął całować w usta.Zachichotałaś,wtulona w niego.Cóż,kochałaś go,a on kochał ciebie.Razem tworzyliście szczęśliwą parę młodych ludzi,którzy oddali za siebie wszystko,nawet życie.To była miłość prawdziwa...



środa, 12 września 2012

Imagin- Louis.

http://www.youtube.com/​watch?v=zQME-ChSwNM


Minął już tydzień od poważnej operacji Louis’a Tomlinsona. Twojego idola. Właśnie idola. Nie jest twoim bratem, chłopakiem, mężem czy przyjacielem, ale idolem. Kimś najważniejszym na świecie. Kimś bez którego twoje życie było by niczym.
Dokładnie 7 dni temu Louis miał bardzo ważną operację prawej komory serca. Lekarze wyjawili tylko że jego organizm miał inaczej zareagować na podane leki. Miał obudzić się tydzień temu. Najgorszy czas w twoim życiu.
Chodzisz do Londyńskiej szkoły w której strasznie hejtują One Direction.
Dla ciebie to nie są tylko ładne buzie… są kimś więcej. Nigdy nie zapomnisz pierwszego koncertu. Kolorowe światła i zaczynające koncert nuty „What Makes You Beautiful”
A po wspaniałym koncercie podpisywanie płyt. I jego niezapomniany uśmiech po twoich słowach:” Niektórzy uważają że Eleanor jest fałszywa, ale ja Ci ufam Lou mam nadzieję że jesteś z nią szczęśliwy bo widząc twój uśmiech ja się uśmiecham”
Pamiętasz ?
Spojrzałaś na niego a on miał łzy w oczach. Uśmiechnął się leciutko i pozwolił słonym kropelkom spłynąć po policzkach. Mocno Cię przytulił i powiedział : „Tak bardzo Ci dziękuję”.
A teraz .?
Lou walczy o życie a ty nic nie możesz zrobić. Nikt nic nie może. I to okropne uczucie…
Widząc tysiące hejtów na nastu portalach. Poczułaś ukucie w sercu. Jakbyś go zawiodła. Jakbyś pozwoliła krzywdzić osobę którą bardzo kocha.
Nie zastanawiając się pojechałaś pod największy szpital w Londynie. Szpital im. Św. Tomasza. Tam właśnie Louis się znajdował.
Szare schody na których siedziało dziesiątki fanek. Zapłakanych. Kochających fanek. I oczywiście dziesiątki. Dziesiątki reporterów.
Nigdy nie zapomnisz uczucie bezsilności. Tak głębokiego. Usiadłaś pod jednym z drzew i patrzyłaś się w drzwi ogromnego budynku. Modląc się aby ktoś wyszedł i krzyknął dwa krótkie słowa które najbardziej by Cię ucieszyły.
”Obudził się”
Lecz nic takiego nie miało zamiaru nadejść. Nikt nie wychodził. Nikt nie był szczęśliwy. Siedzieliście jeszcze dłuuugi czas…Aż w drzwiach pojawiła Eleanor… nie Zayn. Nie Harry. Nie Liam i nie Niall. Tylko Eleanor.
Miała strasznie spuchnięte oczy.
 Ucieszyłaś się na jej widok. Nie wiadomo czemu. Ucieszyłaś się, ale miałaś wrażanie że ty jedyna.
Ludzie zaczęli gwizdać. Rzucać jakimiś rzeczami. Jakby to ona była winna. Nie zwracali uwagi na to że ona też płacze. Że ona też Cierpi. Że ona też go kocha…Upadła.
Upadła bezsilnie na kolana łapiąc się za włosy i ściskając je.
Zobaczyłaś tysiące fleszy. Okropny widok. Widziałaś już okładkę jutrzejszej gazety… „Eleanor udaje zrozpaczoną aby dostać odszkodowanie za nie udaną operację Louis’a”
Niespodziewanie w drzwiach pojawił się Harry. Tak Harry Styles.
Spojrzał na dziewczynę a w jego oczach pojawiły się kolejne łzy. Łzy bezsilności.
Nigdy … Nigdy nie zapomnisz co wtedy powiedział. Nikt nigdy nie zapomni…
Powiedział prawdę którą bało powiedzieć się tysiące osób.
- „Co ona wam zrobiła ?! Czemu jej nienawidzicie. ?!
Ponieważ uszczęśliwia Louis’a ?!
Ponieważ chce być sobą ?! Ponieważ chce być z nim długo ?! Ponieważ zabrała wam „Larrego ?!” Otóż Larrego nigdy nie było !
Larry to dwójka najlepszych przyjaciół. !
Czemu jej nienawidzicie ?!
Nie jesteście prawdziwymi directioners jeśli nie widzicie że on jest szczęśliwy !
Po co rozsyłacie plotki na jej temat !
Po co ?! Da wam to satysfakcje ?!
Łzy Louis’a dają wam ją ?!
Tak właśnie Louis płacze gdy czyta co sądzicie na jej temat !
Nawet nie wiecie jakie to uczucie gdy fani których kochamy całym sercem wbijają nam nóż w plecy”
I wtedy głos mu się załamał. Wszyscy patrzyli na siebie i nie wiedzieli co powiedzieć. Ze łzami w oczach wstałam i podeszłaś do Harrego który zakrył twarz dłońmi. Przytuliłaś go i powiedziałaś „ Przepraszam za directioners z całego świata”
Odwzajemnił uścisk a ty oddaliłaś się i przez łzy uśmiechnęłaś.

Dwa tygodnie później Louis obudził się. Wiele osób chciało wejść do szpitala żadnej się nie udało.
Tobie też zresztą nie ,ale po nie udanej akcji spacerowałaś po szpitalnym ogrodzie. Ku twojemu zdziwieniu Zaczepiła Cię Eleanor i przytuliła mocno. Szepcząc Ci do ucha :” Jesteś prawdziwą directioners… prawdziwą”
Spojrzała na ciebie i uśmiechnęła się. Spojrzała na siedzącego obok Louis’a (wózek inwalidzki)
On też się uśmiechnął i wystawił ręce aby Cię przytulić.
”Wiedziałem… zawsze jedna osoba idzie pod prąd zawsze jedna osoba jest wyjątkowa. Dziękuję”



czwartek, 6 września 2012

Imagin- Harry.

Zdecydowanie jesień jest znienawidzoną przeze mnie porą roku. Tyle wspomnień związanych z jesienią. Tyle osób, tyle dni, których nie zapomnę, a które nie wrócą. Rozmyślałam idąc przez szary cmentarz, w ręku trzymając róże. Cztery krwistoczerwone róże. Krwistoczerwone, bo ich kolor porównuję do koloru krwi osób, których nagrobki zostaną przyozdobione takim właśnie kwiatem. Był listopadowy wieczór. Podążając cmentarną alejką, z głową spuszczoną w dół szłam niczym żałobnik, a w mojej głowie kołatały się tysiące myśli. Szczególnie nienawidziłam listopada. Za dużo dat, za dużo szram na przedramieniu. Stanęłam na chwilę, podciągnęłam po łokcie rękawy szarego płaszcza i spojrzałam na blizny. Każda oznaczała coś, jakieś wydarzenie, jakąś datę. O, przypuśćmy ta, najbliżej nadgarstka. Najstarsza szrama, 5 listopada 2008 - wiadomość o rozwodzie rodziców. Kolejne: 17 listopada tego samego roku - pożar w domu, 24 listopada - śmierć babci. Wtedy długa przerwa w czasie.. i kolejna szrama, znowu listopadowa. 13 listopada 2010 - wypadek rodziców, obydwoje zginęli. Po drodze było jeszcze kilka wydarzeń, aż w końcu najświeższa, 6 listopada 2011- śmierć ukochanego brata, jedynej bliskiej mi osoby, po stracie rodziców i babci. To właśnie dla nich niosłam te róże. Oddałabym wszystko, bym mogła ich jeszcze raz zobaczyć, przytulić. Teraz nie miałam już nikogo. Mogłam liczyć tylko na siebie.
Usiadłam na ławeczce, przy wielkim grobowcu rodzinnym. Łzy toczyły szaleńczy pościg po moich policzkach. Starałam się przypomnieć sobie te osoby. Wszystkie razem i każdą z osobna. Przed moimi oczyma miałam już domek babci, jej bielusieńkie loczki, okalające szczupłą twarz. Zaraz później obraz ten rozmył się i moim oczom ukazali się rodzice. Kobieta i mężczyzna, około czterdziestki. Mama drobna szatynka, tata zaś wysoki, postawny mężczyzna. I wbrew wszystkiemu pasowali do siebie. Obraz przed moimi oczami znów zniknął i pojawił się nowy. Przedstawiał chłopaka. Dwudziestolatka za kierownicą BMW, które dostał od rodziców na 20. urodziny. To wtedy widziałam go po raz ostatni.
Gdy już skończyła się projekcja jakże bolesnych dla mnie obrazów wyjęłam z kieszeni moją srebrną przyjaciółkę i przyjrzałam się jej dokładnie. Podwinęłam rękaw płaszcza i osunęłam się na ziemię, plecami opierając się o ławeczkę. Usiadłam wygodnie i delikatnie zbliżałam metal do mojej skóry.
- Czemu to robisz? - zapytał całkiem nieznajomy mi głos. W tym momencie zauważyłam chłopaka, który siada koło mnie.
- Czemu pytasz? Nie znasz mnie. Nie powinnam Cię obchodzić - powiedziałam nie odrywając wzroku od mojego przegubu. [przegubu - nadgarstka]
- Masz do tego powód ? – co za głupie pytanie. Siedzę na cmentarzu, przy grobie, z żyletką w ręku, cała zapłakana. I nie ku*wa. Nie mam powodu. Tnę się, bo mi się nudzi.
Skinęłam tylko głową na grób i przejechałam metalem po nadgarstku po którym spłynęła krew. Chłopak od razu wyrwał mi przedmiot z ręki, szybko podwinął rękaw i uczynił to samo, co ja jakieś 6 sekund wcześniej. On jednak zrobił sznytę głębiej. Widać, że nie miał wprawy. Dlatego też jego nadgarstek zaczął krwawić bardziej niż mój.
- Czemu to zrobiłeś ? - zapytałam i z przerażeniem spojrzałam na jego zapłakaną i wykrzywioną z bólu twarz.
- Chciałem poczuć, co Ty czujesz. A teraz chodź, musimy Cię opatrzyć - chłopak machinalnie wstał i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- A co z Tobą? - zapytałam.
- Mi nic nie będzie.

Po dotarciu do jego domu nieznajomy mi chłopak opatrzył dokładnie moją rękę, od nadgarstka wzwyż. Robił to delikatnie, muskał moją straszną dłoń wacikiem nasączonym wodą utlenioną. Ja tylko zamykałam oczy i syczałam z bólu. Nie chciałam na to patrzeć mimo tego, że gdy sobie robiłam te rany.. patrzyłam. Wbijałam swój wzrok w to co robiłam. Wtedy bólu nie czułam. Bolało mnie serce, tylko..
- Jak się czujesz? – spytał chłopak o kręconych włosach.
- Lepiej, dziękuję że pytasz – szepnęłam. Nie miałam siły na to by rozmawiać. Serce mi wariowało. Nigdy nie czułam tego, co czułam w tym momencie. Przyśpieszone bicie serca i dziwne łaskotanie w brzuchu, gdy on dotykał moją rękę, moją dłoń.
- Cieszę się – uśmiechnął się lekko. Tak w ogóle to jestem Harry – wyciągnął dłoń, a ja po chwili z lekkim trudem zrobiłam to samo. Złapał ją, schylił się i ucałował. Łaskotanie powróciło.
- [Twoje Imię] – uśmiechnęłam się.
- Piękne.. Tak jak i właścicielka tego imienia – zachichotał, a ja się zarumieniłam.
- Teraz ja się pobawię w pielęgniarkę! – zaśmiałam się. Po raz pierwszy od bardzo dawna.
- Proszę bardzo – uśmiechnął się i podał mi swoją dłoń. Położyłam ją na swoich nogach i złapałam czysty wacik, który po chwili nasączyłam cieczą, która miała zdezynfekować rany.
Z taką samą delikatnością jeździłam wacikiem po jego świeżych, krwistoczerwonych ranach.
Chwilami słyszałam jego ciche pojękiwanie, więc lewą ręką złapałam jego dłoń i ścisnęłam, a prawą dokańczałam dezynfekowanie.
- Skończyłam – powiedziałam i pocałowałam go w te miejsca, które sobie zranił. Zarumienił się, a gdy ja zrozumiałam co zrobiłam, sama spaliłam buraka.
- Przepraszam.. gdy mój brat się skaleczył czy po prostu coś zrobił, ja po opatrzeniu mu ran całowałam go w te miejsca.
- Nie masz za co. To było przyjemne – uśmiechnął się. Dwa rzędy jego białych zębów doprowadzały mnie do błogiego stanu.
- Przepraszam, że Cię o to pytam, ale.. dlaczego sobie to robisz? – spuściłam głowę. Jeśli nie chcesz to nie mów.. Zrozumiem – złapał mnie za dłoń.
Po chwili zastanowienia się, opowiedziałam mu wszystko, choć nigdy nikomu tego nie mówiłam. Zresztą.. nie miałam komu. Przecież byłam sama..
Gdy kończyłam opowiadać mu tą historię, poczułam coś mokrego na mojej dłoni. Były to łzy. Łzy Harry’ego.
- Tak bardzo mi przykro – przytulił mnie, a ja poczułam mocny ścisk w gardle, nic nie mogłam odpowiedzieć. Przez około 5 minut, siedzieliśmy wtuleni.. w całkowitej ciszy.
Po rozłączeniu naszych ciał, pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się. Nigdy nie byłam tak śmiała, by to zrobić.. Kiedyś miałam przyjaciółki, które kochałam z całego serca. Uważały, że jestem piękna, że mogę mieć każdego, ale ja nie umiałam. Byłam i nadal jestem nieśmiała. Gdy wszyscy z rodziny mnie opuścili, ja zamknęłam się w sobie. Przyjaciółki odeszły. Zostałam sama. Kompletnie sama.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, będę już lecieć. I tak za długo zawracałam Ci sobą głowę – powiedziałam.
- Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tutaj, ze mną.
Nagle poczułam chęć dotrzymania towarzystwa mojemu niedawno poznanemu przyjacielowi.
- Jesteś pewien? – zapytałam już śmielej.
- Jestem pewien tego, że mnie potrzebujesz. Dlatego właśnie się stąd nie ruszasz.
Kiwnęłam głową na zgodę i czekałam na kawę, którą dla mnie robił. Niezbyt wygodną kanapę zamieniłam na wielką, miękką sofę i już po chwili siedziałam tam popijając gorącą ciecz. Zaczęliśmy poznawać siebie nawzajem..

*rok później*

Usłyszałam głośne wołanie Harry’ego.
- Kochanie, mogłabyś zejść na moment?
- Mogłabym! – ruszyłam w stronę schodów. No ale czego Ty ode mnie chc.. – zatkałam sobie usta ręką i zaczęłam płakać. Salon był cały w płatkach róż. Różnego rodzaju świeczki robiły jako światło.
- Kocham Cię! – krzyknęłam, dalej płacząc ze szczęścia.
- Ja Ciebie też – pocałował mnie i wręczył symboliczną czerwoną różę. Nie wiedziałam po co to wszystko. Żadnej rocznicy, żadnego święta..
Uklęknął przede mną na jednym kolanie i wyjął z kieszeni pudełeczko. Zaczęłam płakać i śmiać się zarazem.
- Czy zostaniesz osobą, z którą będę mógł przejść przez całe życie, bez ani jednej łzy smutku i sznyty na nadgarstku? Czy obiecasz, że będziesz najważniejszą osobą w moim życiu? Że kupimy kota i urodzisz mi córkę, której damy na imię Darcy i będziemy tworzyć idealna parę, do grobowej deski?
Nie wiedziałam co powiedzieć.. Poczułam ścisk w gardle, dokładnie ten sam, kiedy pierwszy raz Harry mnie przytulił.
- Tak! – krzyknęłam i pocałowałam go. Wystawiłam swoją prawą dłoń, która trzęsła się jakby dostała padaczki i po chwili miałam pierścionek na serdecznym palcu. Miał on zielone cyrkonie, takie jak jego oczy..
- Mój pierwszy szczęśliwy listopad – powiedziałam i w odpowiedzi dostałam ciepłe ramiona mojego partnera.
- Kolejny będzie jeszcze lepszy – szepnął. W przyszłym roku, w listopadzie weźmiemy ślub.
Po moich policzkach zaczęły lecieć kolejne łzy szczęścia.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - odpowiedział Harry i złączył nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku.



Ps. DZIĘKUJĘ ZA TAK DUŻĄ LICZBĘ WEJŚĆ NA MOJEGO BLOGA, JEST MI NIEZMIERNIE MIŁO.. NIE WIEM CO MOGĘ NAPISAĆ. 

ALE CHCE KAŻDEMU KTO CZYTA TEGO BLOGA PODZIĘKOWAĆ Z OSOBNA. 

DZIĘKUJE TYM 8 OBSERWUJĄCYM. NAPRAWDE MASIVE THANK YOU. *__* ♥

KOCHAM WAAS :*

niedziela, 26 sierpnia 2012

Imagin- Liam.

Jest wigilia,stoisz przy oknie,twój mąż Liam ozdabia choinkę,wasze dzieci Lena I Ian bawią się łańcuchami i bombkami,tatuś w tym czasie wyjaśnia im skąd się wzięły święta.Podnosi małą Lenką aby zawiesiła gwiazdkę na czubku drzewka.Ty wpatrzona w okno obserwujesz płatki śniegu które okrywają wasze podwórko i popijasz herbatę.Nagle w pasie łapie Cię Twój Liam i mówi czule do ucha ''Pierwsza gwiazdka już na niebie''.Tulisz się w ramionach chłopaka,dzieci karmią psa ciastkami.Siadacie wszyscy do stołu,dzieci nie chcą jeść.Ian biję siostrę ,pod stołem karmią psa aby mamusia z tatusiem nie zauważyli.W końcu Liam mówi
-No maluchy!!Możecie iść odpakować prezenty,które Wam zostawił Mikołaj.
-Hurrraaaaaa!!- i Wasze dwa skarby poleciały pod choinkę.
Udaliście się z Li do pokoju w którym stałą choinka i z radością patrzyliście na dzieci,bawiące się papierami z prezentów i samymi prezentami.Nagle Lenka łapie Was za ręce i ciągnie w stronę brata.
-Mamusiu,bo my chcieliśmy Cię prosić o jeszcze jeden prezent-mówi zatroskana mała.
-Córeczko,dostaliście fabrykę zabawek!-oburzył się twój mąż
-Nooo tak tatusiu,ale my byśmy chcieli małego dzidziusia !-krzyknęła Lenka.
 -Hahahah- wybuchnęliśmy razem śmiechem
Liam bierze Cię na kolana i mówi do ucha ''Widzisz,mówiłem że to nie jest taki zły pomysł''!
Nagle dzwonek do drzwi.
 -Howowowow!!-rozległ się charakterystyczny śmiech
-Ciekawe kto to?!-udawał Liam
 Do waszego salonu wszedł przyjaciel Liam'a,Harry przebrany za Mikołaja i zabrał dzieci do siebie a Liam z okazji świąt zabrał Cię do cudownej górskiej restauracji i hotelu,gdzie spełnialiście marzenie Waszej córeczki.ostatniego dnia chłopak zorganizował Ci wieczór przy kominku. 



czwartek, 23 sierpnia 2012

Imagin- Harry.

W gazecie cały czas krążyły artykuły o tym że Harry jest łamaczem serc, że zdradził i oszukał wiele dziewczyn, dlatego jest singlem. I zawsze jest widziany z inną. Nie byłaś Directionerką, ale lubiłaś ich muzykę. Najbardziej podobał ci się właśnie Harry, nie wiedziałaś dlaczego po prostu tak było. Mieszkałaś w Londynie i tak, parę razy spotkałaś chłopaków, ale nigdy nie było z nimi Harrego.
Pewnego dnia siedziałaś samotnie w kawiarni, oglądałaś świat zza szarych okien lokalu. Nagle wypatrzyłaś czyjąś czuprynę. „Czy to Harry? Tak, to on!” – pomyślałaś szczęśliwa że w końcu o zobaczyłaś. Dziwiło cię jedno, to że nikt do niego nie podchodzi, czyżby fanki wcale się nimi nie interesowały? Wyszłaś przed budynek i nieśmiało do niego podeszłaś. Gwałtownie się odsunął, przestraszyłaś się, ale zaczęłaś rozmowę.
- Harry, tak? – zapytałaś że zdziwieniem, chociaż byłaś pewna że to on.
- Tak, ale nie zbliżaj się do mnie. – powiedział chcąc odejść.
- Dlaczego? – zapytałaś biegnąc za nim.
- Bo znowu powiedzą że jestem z inną i jej tez złamie serce.- zatrzymał się, ale nawet na ciebie nie patrzył.
- Nie rozumiem, co się stało? – zapytałaś troskliwie.
- Nie wiesz? Fanki mnie znienawidziły, bo zdradziłem dziewczynę przy tym okropnie ją raniąc. Podobno trafiła do szpitala. – wyżalił się.
- Więc dlaczego to zrobiłeś? – pytałaś dalej, ale on tylko spojrzał na ciebie smutnym wzrokiem i szedł dalej.
- Poczekaj! – krzyknęłaś idąc za nim.
- Chcesz wyjaśnień? Ale co to da? Wszyscy mnie znienawidzili, ale ja naprawdę nie jestem niczemu winny. Byłem na tej głupiej imprezie tylko dla tego że to właśnie ona mnie zmusiła. A ta dziewczyna z którą się całowałem to wspólniczka jakiegoś typa który chcę mnie pogrążyć, za ta co zrobiłem kilka lat temu. – powiedział prawie na jednym oddechu, spojrzałaś na niego dziwnie.
- Nawet ty mi nie wierzysz, nikt mi nie wierzy. Zostałem sam. – powiedział ledwo hamując łzy.
- Czekaj, wierzę ci. Fakt, wydaję się to jakieś nie realne, ale wierzę ci.- wyznałaś i uścisnęłaś jego dłoń, którą cały czas chował w kieszeni. Uśmiechnął się do ciebie i zaprosił do jakiegoś odludnego miejsce gdzie nikt was nie zobaczy. Widać było że Harry jest spięty, cały czas rozglądał się za paparazzi.
- Nie denerwuj się tak. – powiedziałaś, a on spojrzał ci w oczy i uśmiechnął się szczerze.
- Tak jest lepiej. – powiedziałaś i musnęłaś jego policzek.
- Nie jesteś fanką zespołu w którym jestem? –zapytał dociekliwie.
- Jestem, ale zachowuję kamienny spokój. Nie rób nic nieodpowiedniego bo wybuchnę. – zaczęłaś się śmiać, on również.
I tak spędziliście kilka godzin w swoim towarzystwie, zamieniło się to w coś większego. Wiele osób ostrzegało cię przed tym w co się angażujesz, nie słuchałaś ich. Kochałaś Harrego, a on kochał ciebie. Wiedziałaś że cię nie zdradzi bezgranicznie mu ufałas.
I tak minęło już dwa lata odkąd jesteście razem a z nagłówek gazet nie znika: „Harrego zmieniła cudowna dziewczyna. Zmienił podejście do dziewczyn, zmienił się nie do poznania. Chcemy, aby dziewczyna została już na zawsze, bo dzięki niej pokochaliśmy Harrego od nowa.” Teraz już nikt nie mógł wam zarzucić że ten związek nie ma sensu. Harry tak bezgranicznie cię kochał, że nigdy więcej nie spojrzał na inną dziewczynę. Teraz zostało ci tylko czekać na oświadczyny, a wiedziałaś ze to nie długo nastąpi.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Imagin- Niall.

Niaaaaaaaaaaaaaaaaaaaall!- wydarłaś się na blondyna siedzącego przed TWOIM telewizorem.
- Co ty robisz u mnie w domu o tej porze! – wrzasnęłaś znowu.
A on ani drgnął, kochałaś go przecież był twoim przyjacielem ale miałaś dość że jak już dałaś mu klucze to przychodzi do ciebie o w pół do 8 i wyżera wszystko z lodówki a potem kruszy na sofę.
- Ja? – odezwał się w końcu, odwracając się.
- Tak ty, a kto inny? Co ty tu robisz? – zapytałaś, tym razem spokojniej.
- Nic, czekam na ciebie. – odparł ze spokojem nadal skupiając się na programie.
- Ale my nie byliśmy umówieni na dzisiaj. W sumie to miałam być u ciebie po południu.- stawiałaś nadal przy swoim.
- No dobra, byłem głodny i nie chciało mi się iść do sklepu. – powiedział, a w tobie już zbierała się taka złość że zaraz by wybuchła.
- Niall, na litość boską sklep masz na następnej ulicy! – nie miałaś siły do tego głupka, ale szczerzę mówiąc było ci go żal, bo musi sam mieszkać w takim wielkim domu i nie ma do kogo gęby otworzyć, bo chłopaki pojechali do swoich rodzin.
- A może wprowadzisz się do mnie dopóki chłopaki nie wrócą, co? – zapytałam kładąc rękę na jego ramieniu.
- Naprawdę? Nie, nie będę ci się zwalał na głowę i robił problemu. – skruszył się.
- To żaden problem Niall, ja tez mieszkam tu sama i nie mam się do kogo odezwać i w ogóle, każdemu wyjdzie to na dobre. To jak?- zapytałaś patrząc z wyczekiwaniem.
- No dobrze, chodź. – powiedział i wziął cię za rękę.
- Ale dokąd?- zapytałaś zatrzymując się.
- No jak to? Po moje rzeczy, a przy okazji wstąpimy do sklepu, bo twoje zapasy też się skończyły. – odparł z uśmieszkiem i wyciągnął z domu.
Zabranie kilka rzeczy z domu Nialla nie zabrało wam dużo czasu, za to wizyta w sklepie trwała w nieskończoność. Gdyby Niall nie był dziany, nie wiesz jak wyglądał by jego pobyt w sklepie. Z każdej pułki musiał coś wziąć. Mieliście pełny koszyk, a jemu ciągle było mało. No i to chyba oczywiste że nie obyło się bez fotoreporterów którzy robili wam zdjęcia i od fanów. Więc jeśli dodać wszystkie minuty wyszło by jakieś 4 godziny.
Kiedy wróciliście do domu padłaś na kanapę.
- Błagam, nalej mi wody do wanny muszę się jakoś zrelaksować. – powiedziałaś zdyszana wyciągając się na kanapie.
- Ok., lecę. – powiedział i pobiegł ze śmiechem na górę. Kiedy wrócił najpierw wypakował jedzenie co zajęło mu trochę czasu, a ty zapominając o kąpieli prawie zasnęłaś.
- Niall? Czemu mnie nie budzisz, woda pewnie już wystygła. – powiedziałaś kiedy się w końcu ocknęłaś.
- Bo zagapiłem się i woda jest tak gorąca że możesz się tam tylko gotować na rosół…- przerwał na chwilę i się zamyślił.
- Nie Niall, nie będę twoim rosołem. – powiedziałaś człapiąc na górę.
-Poczekaj! Zaraz do ciebie przyjdę. – krzyknął blondyn.
- Co takiego?! – zapytałaś ze zdziwieniem.
- Nie będę patrzył. – zaczął się śmiać a naprawdę pomyślałaś że zmienił się w zboczucha Harrego.
- Ani mi się waż! Jutro montuję zamek w drzwiach od łazienki! – powiedziałaś i pobiegłaś na górę, ale Niall nie dawał za wygraną zaczął biec za tobą.
- Ej! Horan co ty robisz?! – zapytałaś pukając do drzwi łazienki, które Niall przed tobą zamknął.
- Wejdziesz? – zapytał otwierając.
Przed sobą ujrzałaś wannę pełną płatków róż, które wydzielały aromatyczny zapach i mnóstwo świec, wszystko nadawało to cudowny nastrój.
- Ojej! Dzięki, Niall. Jesteś kochany! Ale nie trzeba było.– mówiąc to dałaś mu buziaka w policzek.
- Nie ma za co, to co mogę z tobą? –zapytał z błyszczącymi oczkami.
-Nie, haha! Do widzenia. – odparłaś śmiejąc się.
- Wiem, żartowałem tylko. –wystawił ci język i poszedł na dół.
Spędziłaś dwie godziny siedząc w wannie, było wspaniale. Niall doniósł ci w tym czasie szklankę jakiegoś wina i włączył muzykę. Nie wiedziałaś dlaczego się tak starał, ale byłaś mu bardzo wdzięczna. Kiedy miałaś wychodzić, blondyn w ostatniej chwili wszedł i położył ci jakieś pudełko na blacie i kazał założyć to co jest w środku uśmiechając się tajemniczo. Wyszłaś z wanny pełna energii i bardzo wypoczęta. Założyłaś czerwoną bieliznę i otworzyłaś pudełko (był w nim taki zestaw http://allani.pl/zestaw/266021 ) zaniemówiłaś, ale założyłaś ubranie i zeszłaś na dół. Na każdym stopniu schodów były ustawione świeczki. Wszystko wyglądało tak bajecznie i magicznie. Na końcu schodów stał Niall z kwiatami w dłoni. Uśmiechał się do ciebie i patrzył jak powoli schodzisz. Zrobiło ci się głupio i nie wiedziałaś jak się zachować, ale w końcu stanęłaś przed nim.
- <twoje imię> chciałem ci coś powiedzieć. – zaczął, ale w końcu zaprzestał swoją mowę na jąkaniu się i wywracaniu oczami. Przez moją głowę przelatywały miliony myśli, ale ta jedna nie dawała mi spokoju. „Kocham go, kochasz go? Kocham go do cholery!”
Pod wpływem impulsu pocałowałaś go. Niall wytrzeszczył oczy przy pocałunku, ale objął cię i wziął na ręce nie przestając całować.
- Kocham cię. – powiedział nagle.
- Ja Ciebie też Niall. – odpowiedziałaś i resztę wieczoru spędziliście miło przy kolacji i wspólnym rozmawianiu o przeszłości i przyszłości.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Imagin- Zayn.

Z One Direction łączyła cię wielka przyjaźń . Od dawana kochałaś się w Zayn'ie , ale nie miałaś odwagi by mu to powiedzieć . Chłopaki mówili że Zayn też obdarza cię wielkim uczuciem .
Pewnego dnia wpadliście na pomysł żeby wybrać się pod namioty . Na drugi dzień mieliście już wyjeżdżać na pole biwakowe , więc spakowałaś mnóstwo ciuchów bo nie wiedziałaś jaka będzie pogoda . Czy ciepło czy zimno
. Prognoza pokazywała że ciepło , ale pozory mylą . Pole było blisko , więc dojechaliście w nie w niepełną godzinkę . Wybraliście miejsca do biwakowania i się rozłożyliście . Chłopaki podzielili się z kim będą spać . Zayn spał z Liamem , Louis z Harrym i Niallem . Zayn i Liam mieli blisko was namiot , dosłownie na przeciwko . Ty byłaś sama powiedziałaś że się nie będziesz bała , przecież byłaś odważną dziewczyną . Obok pola do biwakowania było jezioro i las . Po rozłożeniu namiotów i zostawieniu rzeczy , poszliście się przebrać i wskoczyliście wszyscy do jeziora . Woda była cieplutka , chlapaliście się nawzajem , urządzaliście zawody kto najdłużej wytrzyma pod wodą . Najdłużej zawsze wytrzymywał Niall i Zayn . Zawsze podziwiałaś Zayna , za to że był taki męski , twardy i nigdy się nie poddawał . Uwielbiałaś jak się uśmiechał , puszczał ci oczka , kochałaś jego tatuaże i umięśnione ramiona . Zakochiwałaś się w nim dzień po dniu . Potem się wysuszyliście i chłopaki rozpalali ognisko . Ty poszłaś na pomost i rozmyślałaś jak mu powiedzieć że go kochasz . Mówiłaś sama do siebie : BOŻE POWIEDZ MI CO MAM ZROBIĆ ŻEBY POKOCHAŁ MNIE TAK JAK JA JEGO ?Nagle ktoś podszedł do ciebie i złapał cię za biodra . Poczułaś ten zapach jego perfum . To był Zayn .
Z: Kogo ty tak kochasz , co . ? *Zapytał*
Ty: nie ważne zapomnijmy o tym co mówiłam . może kiedyś ci powiem .
Z: No powiedz , proszę .
Ty: Później ci powiem , okej . ?
Z: Dobrze , ja idę do chłopaków *dał ci całusa w polika *
ty: dobrze idź , jesteś kochany *puścił ci oczko*
Podleciał do ciebie Louis i Harry , zepchnęli cię z mostu i wpadłaś do zimnej wody . Zayn przybiegł od razu i wskoczył do ciebie żeby cię wyciągnąć . Ty krzyczałaś i śmiałaś się w jednym , chłopcy się śmiali z ciebie . Byłaś na nich trochę wkurzona , byłaś sucha i stałaś się mokra . poszłaś od razu się przebrać i usiadłaś przy ognisku żeby się ogrzać , zayn podszedł do ciebie i cię przytulił . Niall grał na gitarze , wy śmialiście się , jedliście , dużo rozmawialiście i wspominaliście stare czasy , dzieciństwo i to jak się zapoznaliście . Było dalej niż po 23 kiedy poszliście położyć się spać . Tej nocy była pełnia , a gdy jest pełnia lunatykujesz . Weszłaś do namiotu Zayna i Nialla , gdy Nialler cię zobaczył pomyślał że przyszłaś do Zayna i poszedł coś zjeść . Jak zresztą zawsze . Nialler FOREVER HUNGRY . Obudziłaś się rano o 10 i zaczęłaś krzyczeć bo nie wiedziałaś co zrobić . Obudziłaś Zayna i resztę chłopców . Wszyscy dalej poszli spać , także ty. Zayn tylko udawał że śpi , gdy ty zasnęłaś , Zayn wpatrywał się w ciebie słodko śpiącą . Nagle cię pocałował czule w usta . Obudziłaś się .
ty : A właśnie , Zayn miałam ci coś powiedzieć .
Z: oo dobrze że ci się przypomniało . Mów mi i to szybko .
ty: No to tak , mówiłam to o tobie , bo od początku zespołu się w tobie kocham , darze cię wielkim uczuciem , zakochałam się w tobie , twoim charakterku który kocham , codziennie zakochuje się w tobie bardziej . kocham twoje oczy , włosy , spojrzenie , uśmiech , kocham cię całego , rozumiesz . ? po prostu cię kocham .
*Chłopak cię namiętnie pocałował i kazał już więcej nic nie mówić *
Z: Teraz ja ci coś powiem dziewczynko : Nie wiem co ty we mnie widzisz . ? Ale ja też cię bardzo kocham i zakochałem się w obie od pierwszego wejrzenia . Nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć , teraz akurat przyszedł ten moment . tak długo na to czekałem . wiem że to może być bez sensu , że wyjeżdżam w trasy , jestem sławny , fanki będą cię hejtować , ale nie wiedziałem kiedy to nastąpi i zapytam się teraz : [ T.I.] czy zostaniesz moją dziewczyną . ?
ty: nie wiem co powiedzieć , ale to przecież jasne że zostanę . tylko na to czekałam .
potem powiedzieliście chłopakom że jesteście razem , oni wam klaskali i cieszyli się waszym szczęściem . potem na biwak dojechała Eleanor i Danielle . po tygodniu wróciliście do domu . to był twój najlepszy biwak jaki miałaś w życiu . 
 

Imagin- Liam.

Ty niebieskooka szatynka , a twój chłopak blondyn , zielone oczy ,wysoki , dobrze zbudowany , na imię miał Alan . Mieszkaliście w Londynie a oboje byliście polakami . Ty wyjechałaś z mamą do Anglii gdyż twój tata siedzi w więzieniu za pobicie . masz 18 lat , on 19 . Były wakacje . Z Alanem postanowiliście pojechać parę kilometrów od Londynu na biwak , do domków letniskowych . Mama na początku mówiła że masz nigdzie nie jechać ale wkońcu ci pozwoliła , bo przecież ci ufa . Z Alenem byliście razem już od 3 lat , więc bardzo się znaliście . Spakowaliście się i na drugi dzień wyjechaliście . Gdy dojechaliście , weszliśce do domku i rozpakowaliście się . poszliście od razu nad jeczioro , nikogo nie było , oprucz 5 pięknych chłopców , którzy taplali się w wodzie . mieszlali domek , obok was . poszliście do wody i poznaliście się z chłopakami , zaprzyjaźniliście się i wieczorem postanowiliście zrobić sobie wspólne ognisko . najbardziej z całej paczki spodobał ci się jeden chłopak był to Liam a reszta to : Louis , Zayn , Niall i Harry , byli bardzo przystojni . Alanowi nie podobało się to że ciągle na ciebie patrzą , że gadają z tobą więcej a nie znim , był zazdrosny . W nocy poszliście do domków spać . Wyszliszliście razem z Alanem przed domek , pogadaliście i jakoś zaczął się temat do kłótni . Kłóciliście się o różne duperele a zwłaszcza o jego zazdrość . Od 6 miesięcy nie układało się wam , ale ty i tak go kochałaś . Chłopak wpadł w taką złość że cię uderzył , chłopaki obserwowali waszą kłótnię z okna , może było to wścipskie ale byli bardzo ciekawi . Chłopcy jak to zobaczyli , od razu wyszli z domku i zaczęli skakać do Alana , kłócić się z nim i prawie go pobili ale ty ich powstrzymałaś . Poszłaś spać do chłopców dlatego że bałaś się że Alan ci coś zrobi . Rano obudziłaś się u boku Liama , bo chyba zasnęłaś mu na ramieniu , nie chiałaś go budzić ,więc dalej poszłaś spać bo było ci tak dobrze . Zakochiwałaś się w nim dzień po dniu . We dwoje obudziliście się na śniadanie , które przygotowała reszta chłopców . zjedliście i pogadaliście o tym co w nocy się wydarzyło . postanowiliście że przez pobyt na biwaku będziesz mieszkać u chłopców . gdy wyszliście na ganek , zobaczyłaś że Alan przyprowadził jakąś dziewczynę do siebie . weszłaś tam i zobaczyłaś że się całują , łzy napłynęły ci do oczu , wykrzyczałaś mu że koniec z wami , wzięłaś rzeczy i poszłaś do chopców, byłaś cała zapłakana , ale oni szybko cię pocieszyli , robiąc ci ciasto , nawet nie wiesz skąd wzięli składniki . spędziliście miły wieczór , pogadaliście , pośmialiście się , poprawił ci się humor i poszłaś spać . spałaś z Liamem bo tylko on miał wolne łóżno , ale bardzo tobie i jemu się to podobało . romawialiscie dużo ze sobą .
L: no bo wiesz[T.I] , przez te parę dni , kiedy się poznaliśmy to się w tobie zakochałem , te twoje piękne oczy , świetna figura i zadarty nosek , po prostu kocham to i kocham ciebie . *ty nie wiedziałaś co masz powiedzieć , zamurowało cię*
ty:od początku mi się podobałeś , zakochiwałam się w tobie dzień po dniu , być może inni będą uważać że to zauroczenie , twoje fanki będą mnie hejtować , ale ja się zakochałam , na pewno się zakochałam . *opowiedziałaś mu całą swoją historię , pocałowaliście się i zasnęliście przytuleni do siebie . *
następnego dnia wszyscy wymieniliście się numerami telefonów i musiałaś wyjeżdżać , okazało się że chłopcy też jadą już do domu . zabrałaś się z nimi . powiedziałaś im gdzie mieszkasz , oni zapisali sobie twój adres , tak na wszelki wypadek . jak weszłaś do domu mama przywitała cię z uściskiem i pysznymi ciasteczkami . opowiedziałaś jej o waszym wypadzie , poszłaś do pokoju rozpakować się i włączyć komputer . na Twitterze napisałaś : było świetnie , dzięki chłopaki . < 3
na drugi dzień , rano obudziłaś się i zobaczyłaś smsa . był od Liama , a niby od kogo innego .
napisał : o 12 w Starbucksie , będę czekał . xoxo
była za 20 dwunasta . gdy spojrzałaś na zegarek to myślałaś że się nie wyrobisz , poszłaś do łazienki , pomalowałaś się lekko , ubrałaś i byłaś gotowa na wyjście . mama zostawiła ci śniadanie , zjadłaś je i wyszłaś , sama nie wiesz jak wyrobiłaś się w 20 minut . byłaś na miejscu punktualnie , zobaczyłaś chłopaka , przy stoliku i do niego podeszłaś , przywitałaś się i zamówiliście kawę . długo rozmawialiście , poszliście na spacer , a potem liam odprowadził cię do domu . codziennie się spotykaliście i jesteście już parą , dzięki Liamowi zapomniałaś o Alanie , kochasz go z całego serca . 
 

środa, 15 sierpnia 2012

Imagin- Harry.

Czułaś lekkie pchnięcia swojego chłopaka, było ci duszno, z minuty na minutę było ci coraz goręcej.
-Harry!! Harry!!- krzyczałaś, co tylko jeszcze bardziej go podniecało. Jego biodra poruszały się coraz szybciej, czułaś, że zaraz będziesz szczytować. -Ohh... aaaa!- jęczałaś na całe gardło. On był po prostu za dobry. po kilku minutach poczułaś ciepło, które wypełniało twoją pochwę. Harry doszedł i powoli wyszedł z ciebie. Położył się obok i delikatnie musnął twoje wysuszone wargi.
-Kocham cię. - Pocałował cię jeszcze raz. -Kocham cię- powtórzył całując twoją szyję. -Kocham cię- szepnął całując twoją pierś.
Odwróciłaś się tak, że patrzyłaś mu w oczy.
Ja ciebie też. -namiętnie go pocałowałaś, a wasze gołe ciała znowu się złączyły.

     Obudziłaś się w koszuli swojego mężczyzny, wyraźnie pachniała jego perfumami Playboy New York, kochałaś ten zapach.
Poczułaś kuszące zapachy z kuchni więc wstałaś i skierowałaś się tam.
przytuliłaś Harrego od tyłu i cmoknęłaś go w plecy.
-Jak się spało kochanie? -odwrócił się i łapiąc za pupę przyciągnął cię do siebie.
-z Tobą zawsze bosko. -pstryknęłaś go z nos i usiadłaś na krześle w jadalni.
Styles Ci podał śniadanie: jajecznice i do tego gorąco herbatka z cytrynką, tak jak lubisz + tosty z masłem.
-smacznego -musnął twoje czoło i odszedł.
-a ty nie jesz? -Odwróciłaś się podziwiając jego tyłek, tak był w samych bokserkach.
-Nie patrz się tak bo się zakochasz -odwrócił się. -ja już jadłem.
- Za późno! -zaśmiałaś się i zaczęłaś jeść.

*5 dni później*
jesteś w pracy, pracujesz jako kelnerka w restauracji 2 przecznice od twojego domu.
BUM! stuknęłaś naczynia które niosłaś do stolika i natychmiast pobiegłaś do toalety. Zwymiotowałaś.
-Co się dzieje kochana? -podeszła do ciebie koleżanka z pracy.
-ostatnio źle się czuję.. mam nudności i ciągle jestem głodna, po czym znowu zbiera mi się na wymioty - żaliłaś się z głową schowaną w dłoniach.
-A może ... -ciągnęła dziewczyna -jesteś w ciąży?
-Coś ty, biorę tabletki! - powiedziałaś niepewnie.
-co jest? -znajoma widziała twoje zakłopotanie.
-Szlak! -walnęłaś pięścią o podłogę. -Kilka dni temu nie wzięłam tabletki! -pociekła ci łza.
-Ej nie płacz, zrób test, będzie dobrze! -uśmiechnęła się.
- Co będzie dobrze?! Harry jest sławny, dopiero jego kariera się rozkręca a ja co? w ciążę zachodzę? Przecież to wszystko zniszczy..... -płakałaś.
-Kochana! idź do apteki, teraz! kup test -podniosła cię z ziemi.
- a praca?
-zastąpię cie.
-Dziękuję. kocham cię -przytuliłaś się do koleżanki.
- Jak coś to dzwoń! -krzyknęła

* w aptece*
-test ciążowy poproszę... albo dwa! -powiedziałaś nie pewnie.
miła pani wręczyła ci dwa pudełeczka cały czas się uśmiechając
- 30 będzie razem. -powiedziała.
Wręczyłaś pieniądze i wyszłaś.

*w łazience, w domu*

Siedziałaś na wannie i czekałaś na wynik testu. To były najdłuższe 3 minuty w twoim życiu.
Byłaś sama w domu, na twoje szczęście.
Spojrzałaś na test- Wynik Pozytywny. opadłaś na ziemie.
patrzyłaś na test i nie mogłaś uwierzyć. Dla pewności zrobiłaś drugi test-Wynik Pozytywny.
zapłakana wyszłaś z toalety. testy i pudełka schowałaś do swojej torebki, żeby Harry nie znalazł.
Siedziałaś na łóżku i patrzyłaś w okno, cały czas łzy ci leciały z oczu. Nie wiedziałaś co będzie dalej, bałaś się.
-ja mam dopiero 19 lat... -cały czas szeptałaś.
Usłyszałaś jak drzwi od domu się otwierają.
Szybko wytarłaś załzawione oczy i ogarnęłaś fryzurę.
-cześć kochanie! -pocałował cię Harry. odwzajemniłaś to nie chętnie się uśmiechając.
-Coś się stało? -spytał odkrywając twoją twarz z włosów.
-Nic -pogłaskałaś go po policzku.
Pocałowałaś go namiętnie oplatając swe ramiona wokół jego szyi.
On wziął cię na ręce i delikatnie położył na łóżku. Chwilę później był na tobie, dotykając przy tym każdą twoją część ciała. gdy chciał cię rozebrać zaprotestowałaś.
-Nie Harry!- wstałaś.
- co się dzieje? -zdezorientowany spytał.
-Nie mam ochoty -wyszłaś za pokoju, on zaraz za tobą.
- Od kilku dni to samo.. coś jest ze mną nie tak? Powiedz mi, możesz mi przecież zaufać -złapał twoje dłonie. Łza ci spłynęła po policzku.
Otworzyłaś usta aby powiedzieć mu o wszystkim, ale stchórzyłaś.
- Kocham Cię. -wybiegłaś z mieszkania.
poszłaś do parku. Musiałaś wszystko sobie poukładać.
Po 30 minutach wróciłaś, zmarzłaś.
Harry czekał w holu. Nic nie mówił tylko na ciebie patrzył, martwił się.
Poszłaś do salonu, Harold nie odstąpił cię na krok.
-powiesz mi? - udawałaś, że nie słyszysz. -to mnie boli... -powiedział prawie nie słyszalnie, znowu zaczęłaś płakać.
-Co mam ci powiedzieć? HEJ HARRY NIE WZIĘŁAM TABLETKI BĘDZIEMY MIELI DZIECKO, BĘDZIESZ JADŁ TE FRYTKI? -myślałaś prawie na głos.
Postanowiłaś zaryzykować. Sięgnęłaś po torebkę i wyciągnęłaś z niej pudełeczko.
  Harry nadal nie wiedział o co chodzi.
-Harry... -westchnęłaś - ostatnim razem jak się kochaliśmy, zapomniałam wziąć tabletkę i.. -popatrzyłaś na niego. -Jestem w ciąży. -wręczyłaś mu test.
Harry nie mógł w to uwierzyć, usiadł na fotelu i schował twarz w dłoniach.
-Kocham cię.. -szepnęłaś przez łzy -nie chciałam tego, przepraszam -skuliłaś się.
-Nie przepraszaj mnie. Ej, będziemy rodzicami! -uśmiechnął się i cię przytulił.
-Ale, nie mamy nawet 20 lat! Co z karierą? jak sobie poradzimy..
-Kariera? Jeśli będzie trzeba zrobię przerwę, jesteś znaczy jesteście dla mnie najważniejsi. -delikatnie dotknął twój brzuch.
zaśmiałaś się.
-Kocham Cię i zawsze będę. pamiętaj o tym. -ponownie cię przytulił.


po 9 miesiącach urodziła wam się zdrowa córeczka. Nazwaliście ją Dracy J. Styles.


czwartek, 9 sierpnia 2012

Imagin- Niall. CZĘŚĆ. 2

http://www.youtube.com/watch?v=ry4TbnifUfM&feature=related


 Minął już miesiąc od tamtego zdarzenia. Niall'a nie widziałaś od tamtej pory. Jest z Demi. Podobną są razem strasznie szczęśliwi. Widziałaś ich zdjęcia razem, każde nowe zdjęcie powoduje że bardziej cierpisz. Kochasz go ale zaczęłaś czuć nienawiść. Wiedziałaś że to specjalnie zaplanowali. Mieszkasz u Daniela. Pojechałaś po swoje rzeczy jak Niall był w USA. Do mieszkania weszłaś za pomocą zapasowych kluczy których zapomniałaś mu oddać. Daniel jest dla Ciebie bardzo dobry i kochany. Rano stało się coś co nie daje Ci spokoju przez cały dzień. Daniel i ty pocałowaliście się. Całując go myślałaś, że to Niall, wszystko teraz jest dziwne. Twoje życie zmienia się. Nie ma w nim miejsca dla innego chłopaka jak do Nialla. Kiedy dzisiaj rano wstałaś czułaś, że coś się stanie. Nie dlatego że dzisiaj minął by 7 miesiąc jak byś była z Niallem. Wasza rocznica. Dokładnie siedem miesięcy wcześniej wyznał Ci miłość na scenie. Postanowiłaś pójść do tej hali. Kiedy jeszcze raz tam stanęłaś łzy zaczęły spływać ci po policzku. Po chwili ktoś zaczął grać na gitarze to był Niall. Stałaś do niego tyłem. Zamknęłaś oczy po chwili był już metr za tobą.
N: Shut the door, turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
T: I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face - Obróciłaś się w jego stronę patrzyliście sobie głęboko w oczy.
Niall: Kocham Cię.
Ty: A Demi ?
Niall: Jej menadżer to ustawił i musiałem to zrobić bo jak nie musiałbym odejść z One Direction i zagrozili że tobie może coś się stać.
Ty: Haha jasne.
Niall: Musiałem się z nią pokazywać przez miesiąc. Ona też tego nie chciała. Kocham Cie rozumiesz ! Jesteś dla mnie wszystkim.
Ty: Wiesz jak ja się czułam przez ten miesiąc.
Niall: Wiem bo też mi było ciężko bez Ciebie. Wróć do mnie. - Nic nie odpowiedziałaś tylko rzuciłaś mu się na szyje. Po chwili Cie pocałował namiętnie. Znowu mieszkacie razem i wszystko dobrze się układa ♥



Imagin- Niall. CZĘŚĆ. 1

http://www.youtube.com/watch?v=4KcAcWm015Y


Ty: Niall z kim rozmawiasz ?
Niall: Z Demi. - Spojrzałaś na niego z wymuszonym uśmiechem i wyszłaś z sypialni. Siedziałaś przez dobrą godzinę a Niall dalej nie schodził. Zrobiło Ci się przykro bo niedawno się wprowadziłaś do niego do Londynu a zamiast cieszyć się sobą on ciągle do niej dzwoni. Po chwili zszedł na dół cały w skowronkach.
Niall: Kochanie mam dla Ciebie propozycje.
Ty: Słucham ?
Niall: Będziesz mi towarzyszyć podczas MTV VMA ?
Ty: Nie.
Niall: Dlaczego ?!
Ty: Bo twoja kochaniutka Demi będzie Ci towarzyszyć.
Niall: To jest tylko przyjaciółka.
Ty: Jakoś ja z moim przyjacielem Danielem nie gadam ile wlezie !!
Niall: Demi i mnie łączy tylko przyjaźń !!
Ty: Zawsze na wywiadach " Niall w kim jesteś zakochany ?"
A ty zawsze wypowiadałeś Demi Lovato. !!
Niall: To było za nim poznałem Ciebie. Zakochałem się w tobie do szaleństwa.
Ty: Daruj sobie. - Wstałaś z kanapy i poszłaś do góry. Położyłaś się na łóżku i wtuliłaś w poduszkę. Po chwili była zalana łzami. Nie pamiętasz kiedy się tak pokłóciłaś z Niallem, rzadko się kłóciliście ale zazwyczaj o jakieś drobiazgi. Kiedy sięgnęłaś po chusteczkę zobaczyłaś że na szafce leży telefon Nialla. Pokusa była ogromna, po chwili zawahania wzięłaś ten telefon i zaczęłaś go sprawdzać. Kiedy zobaczyłaś sms-y jego i Demi myślałaś że rzucisz tym telefonem o ścianę i tak zrobiłaś. Po chwili do sypialni wbiegł Niall.
Niall: Coś ty zrobiła !! - podniósł kawałki telefonu.
Ty: "Dziękuje za tą noc !!! Mam nadzieję, że to powtórzymy ;* " czemu ona tak do Ciebie napisała !!!
Niall: Co ?!
Ty: To koniec - Zacisnęłaś wargi, łzy spływały po twoim policzku.
Niall: Nie prosze, nie mów tak ! Nie spędziłem z nią żadnej nocy. - Zaczęłaś pakować swoja ubrania do torby. Niall je wypakowywał ty je pakowałaś i tak w kółko.
Ty: Możesz przestać i dać mi się spakować ?
Niall: Nieee. - I wtedy on zaczął płakać.
Ty: Ok. To idę bez tych szmat. - Rzuciłaś w niego kluczami.
Niall: Nie prosze Cie noo !! Nie spędziłem z nią żadnej nocy !!
Ty: Nie dzwoń nigdy więcej do mnie ani nie pokazuj się na oczy. - Wyszłaś trzaskając drzwiami. Pojechałaś do swojego przyjaciela Daniela.
Daniel: {T.I} Co się stało ? Czemu płaczesz ? - Nic nie odpowiedziałaś tylko się do niego przytuliłaś. Potrzebowałaś wsparcia. Na spokojnie potem wszystko mu opowiedziałaś.
Niall nie dzwonił do Ciebie. Wtedy straciłaś jakąkolwiek nadzieje że ten sms nie był do niego...


Imagin- Zayn.

Siedziałaś w swoim ulubionym miejscu kiedy nikt cię nie rozumiał i czułaś się samotna. No i właśnie teraz był taki moment. Schowałaś twarz w dłonie i płakałaś. Miałaś tyle problemów że o niczym innym nie myślałaś. Mama zupełnie cię olewała, rodzeństwo...przybrane, a ojciec dawno o was zapomniał. Do drugiej liceum miałaś bardzo dobre stopnie, a potem już nie dbałaś o naukę, nie miałaś dla kogo się starać. Miałaś jedną przyjaciółkę, której w przeciwieństwie do ciebie się układało. Miała wspaniałą rodzinę i chłopaka. Kiedy tylko o tym pomyślałaś do oczu napływały ci łzy, które jak groch spadały na ziemię. Nagle przypomniałaś sobie o słuchawkach schowanych w tylnej kieszeni spodni. Włożyłaś je do uszu i włączyłaś "Moments:. Tak, "Moments" zespołu 1D, nie byłaś ich fanką, ale ich muzyka zawsze ci pomagała. Po kilku minutach mimo słuchawek usłyszałaś dziwy dźwięk. Nie spodziewałaś się żeby ktoś tu był, bo byłaś na polanie w środku lasu. Nagle zawiał wiatr i przywiał zapach nieznajomego, był bardzo blisko i pachniał cynamonem. Twoje długie ciemno brązowe włosy na chwilę przysłoniły ci świat. Wstałaś ogarnęłaś się i usłyszałaś czyjś oddech. Odwróciłaś się, stał tam wysoki chłopak.
- Cześć. - powiedział nieśmiało.
-Co...ty tu robisz? - był w twoim wieku więc zwracałaś się do niego na ty.
-O to samo mogę zapytać panią. - "panią?"- pomyślałaś i zdziwiłaś się.
- Jestem Daria. - powiedziałaś oschle.
- Ja Zayn. - odparł i wyszedł z pół mroku.
- Ten Zayn?- byłaś w szoku, czyży członek 1D właśnie przed tobą stał?! "Co on tu robi?"-zapytałaś sama siebie.
-Tak. słuchaj zgubiłem się, pomożesz mi?- odezwał się niepewnie.
- Jasne, dobrze znam ten las. - odparłaś z dumą i poszłaś w stronę wyjścia, zachęcając Zayna gestem ręki.
- A tak w ogóle co taka dziewczyna jak ty robi tutaj? - zapytał po kilku minutach ciszy.
- Czyli jaka? - zdziwiłaś się.
- Eee..no ładna i no...- podrapał się po głowie lekko rumieniąc. Uśmiechnęłaś się pod nosem.
- przychodzę tutaj kiedy jest mi źle. -wyznałaś myśląc dlaczego mówisz to nieznajomemu chłopakowi.
- A teraz jest ci źle? - zapytał ku twojemu zdziwieniu.
- Emm. Można tak powiedzieć, ale nie mówmy o tym. Tu jest droga. -wskazałaś ruchem ręki.
- Wielkie dzięki, mogę odprowadzić cie do domu? - spytał.
- Jeśli masz czas i ochotę, to czemu nie? - odparłaś uśmiechając się.
Przez całą drogę rozmawialiście na różne tematy, nawet lepiej się poznaliście. Mieszkałaś w małym i ponurym miasteczku więc nie obawiałaś się fanek.
- Tam jest mój dom, musimy się rozstać. - powiedziałaś stojąc na progu.
- A dałabyś mi swój numer telefonu? - spuścił głowę.
- Tak, jasne. A może wejdziesz? - palnęłaś. "Przecież nie mogę przyprowadzić go do domu" - pomyślałaś.
- Jasne - odpowiedział. "Ehh, dobra trudno. Jakoś to będzie."
Weszłaś po cichu do domu, ale w salonie siedziała twoja matka.
- O Witaj Daria, kto to? -zapytała z fałszywym uśmiechem.
- ...to Zayn.
- Dzień Dobry. - powiedział chłopak. I w tym momencie zamarłaś nie wiedziałaś że posunie się do tego żeby tak powiedzieć.
- Taka ofiara losu jak ty, znalazła takiego chłopaka jak on- zaśmiała się. Ty się rozpłakałaś, a Zayn wytrzeszczył oczy. Wybiegłaś z domu, nie wytrzymałaś. Od razu usłyszałaś jak ktoś za tobą biegnie, ale po pewnym momencie kroki ucichły. Pobiegłaś na tą polanę, płakałaś głośno. Nienawidziłaś całego świata i swojej rodziny. Siedziałaś tak dość długo i płakałaś. Nawet się nie obejrzałaś, a ktoś usiadł obok ciebie.
-Przykro mi, ja nie wiedziałem. - to był Zayn, wziął cię za rękę i uśmiechnął się, a ty wybuchłaś.
- Zawsze tak jest. Ona mnie nienawidzi, zawsze próbuje mnie upokorzyć. Uprzykrza mi życie. Chcę umrzeć! -wyznałaś.
- Ona na pewno cię kocha. - próbował cie pocieszyć.
- Nie!-krzyknęłaś.
-Więc chodź ze mną. - wstał i podał ci rękę.
- Gdzie? Chce tu zostać. - odparłaś.
- Uciekniemy stąd. Do lepszego życia dla ciebie. - zaproponował.
- Ale...- zaczęłaś.
- Żadnych ale, masz 18 lat. Sama możesz decydować o swoim losie. A ja pragnę dla ciebie szczęścia. I żebyś nigdy nie była sama.. -powiedział i przytulił cię.
-Dziękuję, nigdy ci tego nie zapomnę. - uśmiechnęłaś się i rzuciłaś mu na szyję. A on czule cie pocałował, a kiedy odwzajemniłaś pocałunek zaczął robić to coraz namiętnie.
- Ja, wiem że to głupie, ale cię kocham. - powiedział nie śmiało.
- Zayn...ja ciebie też. - wyznałaś i przytuliłaś go.
I tak uciekliście szukać szczęścia.


Imagin -Harry (smutny)

Siedziałaś wygodnie w fotelu przeglądając zdjęcia z minionych wakacji z Harrym. Wspominałaś te wspólne spacery po plaży za rękę, te wspólne wieczory przy świetle księżyca...I nadal nie mogłaś zrozumieć dlaczego cię zdradził.
- Byliście taką świetną parą, a ten dupek cię po prostu olał. - mówiła twoja przyjaciółka.
- To moja wina. A nie Harrego! - wmawiałaś sobie, chociaż znałaś prawdę. Kochałaś go i mimo to że cie zdradził nie powiedziałabyś o nim złego słowa. Dzwonił do ciebie cały czas ale ty mimo wszystko nie chciałaś jego wyjaśnień. W końcu gdy przez przypadek odebrałaś twój były chłopak powiedział tylko:
- Czekam na ciebie w naszej ulubionej kawiarence. Przyjdź, to ważne.
- Chyba nie zamierzasz tam iść. - pytała się twoja koleżanka która jak zwykle była przeciwna twojemu związkowi z Hazzą.
Nie słuchając jej poszłaś na spotkanie i zobaczyłaś tam Harrego który siedział przy stole ze spuszczoną głową, sącząc cole słomką.
Podeszłaś do niego, a on łapiąc cię za rękę delikatnie ją pocałował.
- Dziękuję że przyszłaś.
- Tylko na chwilę. Mów to co miałeś mi do powiedzenia bo zaraz muszę iść.
- Mój romans to nie prawda. Ale możesz w to wierzyć lub nie. Nie to ci chciałem jednak powiedzieć. - wziął głęboki oddech i powiedział - Mam raka, a we wtorek idę na operację.
- Ale...jak to? - zapytałaś z przerażeniem- Czy ktoś jeszcze o tym wie?
- Nie tylko ty, chciałem żebyś wiedziała, żebyś przy mnie była. Możesz to dla mnie zrobić przed śmiercią?
- Harry?! Co ty wygadujesz, śmiercią? Ty będziesz żyć dłużej niż my wszyscy. Zajmę się tobą, w szpitalu pracuję mój wujek, będziesz miał profesjonalną opiekę. Będziesz żyć. - zaczęłaś wyliczać wszystko co chcesz zrobić, od razu wyjęłaś telefon. Kompletnie zapomniałaś o tym co zrobił, a właściwie czego nie zrobił. Zrozumiałaś że ktoś po prostu sobie coś wymyślił, bo Harry jest jaki jest, ale czegoś takiego by ci nie zrobił.
- To już nie ma znaczenie, to na nic. Chcę abyś zwyczajnie wiedziała że cię kocham i nigdy bym cię nie zdradził.Kocham cię. - powiedział i odszedł.
- Harry, zaczekaj!- krzyknęłaś za nim.
- Ale to już bez sensu, zostało mi kilka dni życia. - odparł spuszczając wzrok.
- Przestań! - nie mogłaś tego słuchać. Wstukałaś na klawiaturze numer wujka i przedstawiłaś sytuację, on od razu się zgodził i wziął Harrego pod swoje skrzydła.
Kilka dni później, odbyła się operacja. Nie było dnia żebyś nie była przy Harrym. Wspierałaś go, jak tylko mogłaś.
Siedziałaś na korytarzu i czekałaś aż skończy się operacja, trwało to bardzo, bardzo długi czas. Siedziałaś tam i nie mogłaś dojść do siebie, w prawdzie była tam z tobą twoja przyjaciółka, chłopaki i rodzina Harrego, ale czułaś jakbyś była sama. Myślami była daleko przy Harrym. Nagle ta chwila, drzwi się otworzyły i wyszedł z nich lekarz. Twoje serce już dawno skakało gdzieś po korytarzu, ale przyspieszył ci oddech.
- Harry będzie żył, jeśli przetrwa tą noc. - powiedział z nutką nadziei w oczach.
- A jakie są szansę że będzie żył?- zapytała matka Harrego.
Lekarz długo milczał, ale po chwili zabrał głos.
- Małe...-westchnął. Z oczu kobiety popłynęły łzy. Ale ty podeszłaś do niej i ją przytuliłaś.
-Będzie dobrze wierzę w to. - ona odwzajemniła uścisk i powiedziała szeptem.
- Bądź z nim, idź do niego i pilnuj go. Niech wie że jesteś przy nim. Tylko ty możesz go uratować. - szepnęła i popchnęła cię w stronę lekarza.
- Doktorze, czy ja mogę przy nim być? -zapytałam błagalnym tonem.
- Ehh...nie powinienem, ale dobrze wejdź. - otworzył ci drzwi a potem zamknął je za tobą.
Usiadłaś przy chłopaku i płakałaś.
- Będziesz żył, będziesz. Kocham cię. - wyszeptałaś i po kilku godzinach przy nim zasnęłaś.
Obudziło cię brzęczenie aparatury, zerwałaś się szybko i pobiegłaś po doktora, oni od razu zaczęli reanimować chłopaka, wyganiając cię z sali. Płakałaś, nie mogłaś uwierzyć, ale nadal miałaś nadzieję że będzie żyć.
Po 30 minutach z pomieszczenia wyszedł ze smutną miną lekarz.
- On...-zaczął- przykro mi. - powiedział i zdjął fartuch. Pobiegłaś do sali mimo zakazu doktora. Przytuliłaś się do Hazzy i płakałaś. Lekarze dali ci 10 minut na pożegnanie się.
- Harry, nie! Harry, kocham cię, kocham cię. Bądź ze mną, żyj dla mnie.- twoje łzy pływały po jego policzkach i nagle poczułaś że się rusza. To cud, prawdziwy cud. Harry żyję!
- Doktorze! Doktorze, on żyję! - darłaś się, ekipa od razu wbiegła do sali i patrzyła osłupieniem.
- Ale, ale to nie możliwe. Jak to...-powiedział mężczyzna. -To cud.Uratowałaś go, nie wiem jak, ale uratowałaś go żyję dzięki tobie. - wyszeptał podchodząc do ciebie.
Miesiąc później Harry wyszedł ze szpitala, żyliście normalnie. Pisali o was w gazetach, nie tylko dlatego że Harry to gwiazda. Była to również twoja zasługa i cudu który jak uważali nastąpił pod wpływem bezgranicznej miłości.


PS. Przepraszam, że tak długo nic nie dodałam, ale byłam na kolonii i jak wróciłam nie miałam za dużo czasu :( postaram się to wszystko nadrobić .:>

czwartek, 12 lipca 2012

Imagin- LARRY.♥ (smutny)

http://www.youtube.com/watch?v=5anLPw0Efmo

Burzowe i deszczowe popołudnie spędzałem na lotnisku czekając na przyjaciela. Harry miał przylecieć samolotem, który miał lądować już pół godziny temu. no, ale cóż. pewnie się opóźnił czy coś. wyjąłem telefon i zalogowałem się na twittera. dodałem tweeta z treścią:
"samotne oczekiwanie na tego debila niesamowicie się dłuży:("
z nudów odpisałem jeszcze paru fanką i follownęłem je na ich prośbe. spojrzałem na tablicę przylotów i odlotów. bez zmian. nie dowiedziałem się niczego szczególnego.
minęły dwie godziny, a jego wciąż nie było. zacząłem się denerwować. siedziałem nerwowo przeczesując włosy. po piętnastu głos damski głos przemówił w głośnikach.
"Samolot beoing 78-955 lecący z Dublinu do Doncaster uległ awarii w czasie lotu. niestety runął na ziemię. prawdopodobnie nikt nie przeżył."
podniosłem się i stałem osłupiały nie wierząc w słowa nieznajomej mi kobiety. podbiegłem do jakiegoś mężczyzny. wywnioskowałem po jego ubiorze, że jest pracownikiem lotniska.
- a co z Harrym? - zapytałem. spojrzał na mnie jak na jakiegoś idiotę. nie wiedział o co mi chodzi. paredziesiąt łez spłynęło po moich zaczerwienionych polikach. - to nie może być prawda! - krzyknęłem zdernerwowany.
- spokojnie. - powiedział i złapał mnie za rękę. podprowadził mnie do jakiejś kobiety siedzącej w informacji. zapytałem o moich przyjaciół. niestety nie potrafiła mi odpowiedzieć.
wyciągnąłem kartkę z numerem lotu chłopaka i podałem ją jej. spojrzała na nią i sprawdziła coś.
- przykro mi. - powiedziała.
to nie może być prawda. dlaczego? Cholera! dlaczego? pytałem sam siebie chodząc w kółko. podszedłem do okna. przez chwilę patrzyłem na przylatujące samoloty. lecz żaden nie był tym którym miał przylecieć on. obejrzałem się za siebie. ujrzałem wielu płaczących ludzi. domyśliłem się, że byli oni rodziną ludzi, którzy także lecieli tym samolotem.
- DLACZEGO NIE POLECIAŁ ON TYM CHOLERNYM PRYWATNYM SAMOLOTEM? - krzyknąłem. parę osób spojrzało na mnie, ale ja nie zwracałem na to uwagi. zadzwoniłem po Paula. wciąż szlochając poprosiłem, aby po mnie przyjechał. zgodził się. po około dziesięciu minutach zjawił się i podbiegł do mnie. spytał dlaczego płaczę.
- no bo on, on... - jąkałem się. - on nie żyje. samolot miał awarję, spadł. on nie żyje. Paul. nie żyje- powtarzałem roztrzęsiony. z chwili na chwilę płacz nasilał się. stałem wtulony w Paula. po 30 minutach ogarnął się i poszedł sprawdzić to dokładnie jeszcze raz. niestety. nic nowego. jego nie ma. nie żyje. straciłem sens życia. straciłem największy dar jaki otrzymałem w życiu. straciłem przyjaciela.
nie chcieliśmy być tu ani minuty dłużej. wyszliśmy. Paul odwiózł mnie do domu, a sam udał się na policję.
weszłem do domu. mama podbiegła do mnie wypytując dlaczego płaczę. wytłumaczyłem jej wszystko dokładnie. z początku nie wierzyła. myślała, że to kolejny żart z mojej strony. zorientowała się, że mówię prawdę, gdy włączyła wiadomości. akurat mówili o tej tragedii.
spojrzała na mnie.
- Harry.. - wyszeptała. rozpłakała się. ja również.

następnego dnia przyjechała Anne wraz z Nialllem, Liamem i Zaynem. nie mogli uwierzyć w to co się stało. ja także.
w tym wszystkim najgorsze jest to, że właśnie w ten dzień, gdy miał u mnie zawitać planowałem wyznać mu swoje uczucia. tak na prawdę, między mną a Harrym było coś więcej. darzyłem go nie tylko przyjaźnią. czymś głębszym. to była miłość.
***
MIESIĄC PÓŹNIEJ
- Kocham Cię Harry. na zawsze. to moja wina. nie powinieneć lecieć sam. powinienem tam być. trzymać Cię za rekę. szeptać czułe słówka. bawić się Twoimi loczkami. zasnąć na Twoim ramieniu. tak jak zawsze... moje uczucia nigdy nie wygasną. lecz nie radzę sobie tu bez Ciebie. chcę być przy Tobie. moje małe Hazziątko. - rzekł trzymając w jednej ręce opakowanie tabletek, a w drugiej żyletkę. Harry oglądał to wszystko z boku. chciał mu przerwać. mimo, że nigdy nie chciał się z nim rozstawać nie chciał także by Lou umierał. złapał go za ramię. lecz on nie czuł jego dotyku. spojrzał na pudełko. wysypał na dłoń jego zawartość i za jednym razem wsypał do buzi. powoli tracił przytomność. srebrnym, ostrym narzędziem przejechał parę razy po żyłach. odpłynął. całkowicie.
anioł wskazał mu drogę. podążał wyznaczonym szlakiem. po chwili był już na miejscu. dostrzegając swojego ukochanego ruszył ku niemu. żucił się mu na szyję.
- teraz już będziemy razem. - powiedział.
- na zawsze. - odpowiedział mu Harold.
I tak dwa anioły spędziły resztę swojego niekończącego się życia w innym świecie przy swoim boku. miłość była zbyt wielka by można było ich rozdzielić. uczucie, którym się darzyli nigdy nie wygasło.


środa, 11 lipca 2012

Imagin- Liam.

Na niebie pojawiły się stalowoszare chmury, które ewidentnie zapowiadały deszcz. Wsiadłam do samochodu, myśląc jak bardzo nienawidzę tej londyńskiej pogody. Odpaliłam silnik i w tym samym momencie o szybę zaczęły uderzać pierwsze krople deszczu. Zaklęłam pod nosem, ruszając z parkingu. Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się w domu i odpocząć od otaczającego mnie świata.
Deszcz niesamowicie utrudniał widoczność, mimo to niewiele się tym przejmując, pędziłam jak szalona. W pewnym momencie, w miejscu niedozwolonym do przejścia, ujrzałam postać, która zdawała się nie słyszeć klaksonu mojego samochodu i wolnym krokiem przemierzała jezdnię. Spanikowana nacisnęłam hamulec, jednak fakt, że przekroczyłam dozwoloną prędkość oraz niekorzystne warunki na drodze, spowodowały, iż nie zdążyłam się zatrzymać i uderzyłam w postać, zatrzymując się dopiero kilka metrów dalej.
Jak oparzona wyleciałam z samochodu, podbiegając do leżącego człowieka.
- Nic ci nie jest?! - krzyknęłam spanikowana, widząc, że poszkodowany ma otwarte oczy. Ten tylko pokręcił głową. - Jedziemy do szpitala! - zarządziłam. Złapałam chłopaka pod ramię, zaś jego rękę przewiesiłam sobie przez szyję. Syknął z bólu, a ja przerażona, czym prędzej wsadziłam go do samochodu. Nie wiedziałam skąd we mnie tyle siły. Pewnie myśl, że mogłam zabić człowieka, dodawała mi mocy. Nie przejmując się tym, że łamie przepisy, kierowałam się do szpitala. Czułam, jak moja twarz robi się mokra od łez. Zdenerwowanie brało nade mną górę. Co chwila rzucałam przerażone spojrzenie w stronę blondyna, który trzymał się za brzuch, sycząc z bólu przy gwałtowniejszych ruchach samochodu.
- Co z ciebie za idiota, żeby iść środkiem jezdni? - krzyknęłam, kilka razy powtarzając to samo pytanie.
- Nie mam dla kogo żyć – mruknął z trudnością chłopak. - Dlaczego mnie nie zabiłaś?
Przerażona jego słowami, nieco przyspieszyłam. Chwile potem znaleźliśmy się na parkingu szpitala. Wybiegłam z samochodu, wołając o pomoc. Po chwili przed samochodem stanęli sanitariusze z wózkiem inwalidzkim.
- Co się stało?! - zapytał jeden z nich.
- Wpadł mi pod koła. Szedł środkiem jezdni, a ja nie zdążyłam zahamować – powiedziałam, z trudnością łapiąc powietrze.
Sprawy potoczyły się szybko. Chłopak został przewieziony na salę. Usiadłam w poczekalni, chowając twarz w dłoniach. Nie mogłam pozbyć się myśli, że prawie zabiłam człowieka. Po kilkunastu minutach w recepcji podniósł się ruch. Rzuciłam okiem w stronę wejścia i ze zdziwienia otworzyłam oczy. Przed budynkiem znajdowało się kilkadziesiąt dziewczyn, które parły w stronę wejścia, lecz skutecznie dostępu do niego broniła chmara ochroniarzy. Wpuścili tylko piątkę mężczyzn, którzy zdenerwowani pobiegli w stronę jednej z pielęgniarek.
- Przed chwilą przywieziono tu ofiarę wypadku samochodowego, co z nim? - zapytał chłopak o burzy loków na głowie. Pielęgniarka oświadczyła, że nie ma jeszcze żadnych informacji.
- Przepraszam... - zaczęłam nieśmiało, zwracając na siebie uwagę zebranych. - To ja potrąciłam tego chłopaka – dodałam, spuszczając głowę. W jednym momencie zostałam otoczona przez całą piątkę, która zaczęła wykrzykiwać jeden przez drugiego.
- Dość tego! - krzyknął postawny i wysoki mężczyzna. - W ten sposób niczego się nie dowiemy.
- Masz rację, Paul. Możesz nam powiedzieć, co dokładnie się stało? - Zwrócił się do mnie ten sam chłopak, który wcześniej rozmawiał z pielęgniarką.
- Po prostu szedł środkiem jezdni, trąbiłam na niego, ale w ogóle nie reagował. Nie zdążyłam wyhamować i... uderzyłam w niego. Od razu wsadziłam go w samochód i przejechałam tutaj. Po drodze powiedział, że mogłam go zabić, bo nie ma dla kogo żyć. - Spojrzałam na chłopaka oczyma pełnymi łez.
- Danielle... to wszystko przez nią! A ty... zapłacisz za to! Dzwonimy na policję! Ona prawie zabiła Liam'a! - Farbowany blondyn zaczął krzyczeć.
- Niall! Uspokój się, nigdzie nie dzwonimy! Rozumiesz, że to nie była jej wina?! Liam chciał umrzeć! - Paul złapał chłopaka za ramię. - Chodź, pójdziemy po kawę. - Zabrał roztrzęsionego Niall'a i zniknęli za zakrętem.
Pozostali chłopcy patrzyli na mnie w milczeniu.
- Przepraszamy za niego. Bardzo to przeżywa. Może usiądź? Nie wyglądasz najlepiej. - Przystojny Mulat podprowadził mnie do krzeseł. Spoczęłam na jednym, wypuszczając głośno powietrze z ust.
- Naprawdę, nie chciałam zrobić mu krzywdy – szepnęłam, chowając zmęczoną twarz w dłonie.
- Może jedź do domu? - Mulat usiadł obok mnie. Pokręciłam przecząco głową. Byłam winna temu chłopakowi chociaż nikłe zainteresowanie. Poza tym nie chciałam opuszczać szpitala, nie wiedząc, co się z nim dzieje.
Po długich godzinach oczekiwania wyszedł do nas lekarz.
- Państwo z rodziny? - zapytał, poprawiając okulary. Chłopcy kiwnęli głowami. - W takim razie, proszę nie martwić się o brata. Jego życiu nic nie zagraża. Ma kilka połamanych żeber i wstrząśnienie mózgu. Poleży u nas jeszcze kilka dni, a potem będzie mógł wrócić do domu. Niewątpliwie do jego dobrego stanu przyczynił się szybki przyjazd tutaj – oznajmił zadowolony.
W jednym momencie moje emocje znalazły ujście w postaci płaczu. Z moich oczu leciały łzy szczęścia. Cieszyłam się niezmiernie, że nie przyczyniłam się do śmierci blondyna.

Zapukałam delikatnie do sali, w której leżał Liam. Słysząc ciche „proszę”, uchyliłam nieznacznie drzwi i wsunęłam się do środka. Chłopak posłał mi szeroki uśmiech.
- Cześć! - powiedziałam, siląc się na wesoły ton. Tak naprawdę bardzo się krępowałam. - To dla ciebie – wręczyłam mu koszyk ze słodyczami. Nieśmiało zajęłam miejsce na krześle, obok jego łóżka.
- Dziękuję, nie musiałaś. - Liam znów się uśmiechnął, a ja nieco się rozluźniłam. - Jestem ci wdzięczny za to, że uratowałaś mi życie.
- Właściwie to najpierw prawie cię go pozbawiłam, więc nie wiem, czy masz być mi za cokolwiek wdzięczny – oznajmiłam.
- To nie twoja wina. Chciałem zginąć, ale teraz... Teraz cieszę się, że żyje. - Liam położył rękę na mojej dłoni. Oblałam się rumieńcem.
- Dlaczego chciałeś umrzeć? – zapytałam, uwalniając rękę z jego uścisku.
- Dziewczyna zrobiła mi najgorszą rzecz, jaką można zrobić drugiej osobie. Zdradziła mnie, nie potrafiłem się po tym wszystkim pozbierać. Oto powód – przyznał bez skrępowania.
- A teraz... A teraz, dlaczego zmieniłeś zdanie? - Właściwie nie miałam pojęcia, czemu to wszystko mnie tak interesowało. Liam sprawiał wrażenie miłego chłopaka i, mimo że w ogóle go nie znałam, naprawdę polubiłam jego towarzystwo.
- Zobaczyłem ciebie – oświadczył z taką szczerością, że aż zabrakło mi tchu. Bezpośredniość Liam'a powalała na kolana.
- Przecież nawet mnie nie znasz – zaczęłam, lecz chłopak wszedł mi w słowo.
- Ale mam nadzieję, że poznam. Mamy dużo czasu. - Znów wziął mnie za rękę, ale tym razem nie uwolniłam jej z uścisku, wszak nic nie stało nam na drodze do „głębszego poznawania”.