środa, 16 maja 2012

Imagin- Larry.

Słońce wstało później, jak to bywa w zimę. Wraz z nim obudził się Harry. Chłopak nie spał niemalże całą noc. Przez jego głowę przechodziły różne, dziwne myśli. Myśli o jego najlepszym przyjacielu, o ich przyjaźni, o tym co ich łączy, oraz o tym czy coś się przypadkiem nie zmieniło ? Nie mógł spac w związku z czym bez chwili namysłu wstał i poszedł do kuchni, chciał coś ugotowac, odpędzic od siebie dziwne myśli i sny które nawiedzały go przez całą noc. Postanowił zrobic najzwyklejsze naleśniki z owocami, to mu wystarczy… Rozrobił ciasto i zaczął smarzyc. Kiedy przewracał pierwszego naleśnika usłyszał skrzypienie drzwi. Po chwili w kuchni zjawił się Lou ubrany w pidżamę.
-Cześc Harry – powiedział, podszedł do przyjaciela i dodał zaglądając mu przez ramię – co tam pichcisz ?
-Nic takiego – wymamrotał loczek nieco zaspanym i smutnym głosem.
-A dasz mi spróbowac moja marcheweczko?
-Tak.. Jeśli chcesz.
-Wspaniale ! Przyjdę za chwilę Haz.
Wyszedł. Wzrok Harrego powędrował za nim. Nie zauważył że naleśnik się przypala, że robi się ogromnie dużo dymu… Po jego policzku spływała łza, łza smutku, być może i zazdrości. Chłopak wiedział, że Louis nie jest tylko jego, ma prawo mieć innych znajomych, ale ten Stan.. Lou wychodził niemalże codziennie z nim do clubu, grali razem na konsolach przed telewizorem.. Nawet nie zapraszali go do wspólnego spędzenia czasu. Czuł że go bezpowrotnie traci. Wiedział, że przy Stanie Louis jest szczęśliwy i tylko to go powstrzymywało przed wygarnięciem mu prawdy prosto w twarz. Kiedy usłyszał kroki szybko otarł łzy spływające po jego policzkach. Zobaczył spalonego naleśnika który po sekundzie znalazł się w koszu. Zaczął smarzyc kolejnego, szykując przyjacielowi śniadanie.Postanowił, że nie da po sobie poznac że coś go gryzie, jednak był w tym kiepski.
-Jakieś plany na dzisiaj Lou ? – zapytał nieco drżącym głosem
-Tak właściwie to nie, nie mam żadnych planów. A ty ?
-Miałem spotkac się z Gemmą, mówiła że ma jakąś ważną sprawę, ale poza tym to nic..
Nastąpiła cisza, którą co jakiś czas przerywało skwierczenie naleśników na patelni bądź przerzucanie ich w powietrzu przez Harrego.
-Co Cię gryzie?
-Mnie? – zapytał Hazza ze zdziwieniem
-Tak, Ciebie. Przecież widzę, że coś jest nie tak. Mnie nie oszukasz..
-Nie chcę o tym rozmawiac Lou
-Harry.. No.. Proszę.. Może będę mógł pomóc.
-Nie będziesz mógł.
-Mów o co chodzi.
Loczkowi napłynęły łzy do oczu, wyłączył gaz i usiadł naprzeciwko przyjaciela. Spojrzał na niego ocierając sobie oczy.
-Ja, czuję, że coś jest nie tak.
-O co Ci chodzi ?
-Chodzi o St..
W tym momencie do kuchni wszedł Stan. Harry nie wiedział skąd się tam wziął. Skąd się wziął w ich domu. Czyżby Lou przyprowadził go tutaj po imprezie w clubie? Znowu?
-Już nic Lou, nie ważne – powiedział wstając od stołu i zmierzając w stronę swojego pokoju. Louis za nim nie szedł. Został z kumplem. Harry zamknął się w pokoju, usiadł przy oknie i zaczął płakac. Czuł jak serce łamie mu się niemalże na pół, jego przyjaciel.. Lou.. On.. On się zmienił. Zmienił nie do poznania. Hazza chciał żeby pomiędzy nimi było to co dawniej. Czuł że to już nie możliwe, że ktoś zajął jego miejsce. Nagle usłyszał pukanie do drzwi i cichy głos Lou.
-Haz mogę wejść?
Chłopak kiwnął niemalże niezauważalnie głową, po czym odwrócił się do okna. Nie chciał, żeby Louis widział jego zaszklone oczy, nie chciał go smucic. Jednak czuł że się zbliża, że za chwilę padnie pytanie ‘co się stało?’ nie chciał tego i to bardzo. Kiedy już prawie czuł oddech Lou tuż za sobą, odwrócił się i spojrzał chłopakowi prosto w oczy. Jego przyjaciel wyglądał na zszokowanego.
-Czy, cz, cz… płakałeś?
Cisza, Harry tylko opuścił głowę i wbił wzrok w podłogę. Czuł że łzy znowu palą jego powieki, nie mógł ich powstrzymac. Pociągnął nosem po czym wstał. Louis nie ruszył się z miejsca, tylko jego wzrok podążył za loczkiem. Zapadła niezręczna cisza.
-Przepraszam Lou – powiedział pod nosem Hazza, kontynuował wciąż odwrócony tyłem, nie mógł zdobyc się na odwagę, żeby spojrzec Louisowi prosto w twarz – ja.. ja po prostu nie wiem co się ze mną dzieje.
-Hej stary, wiesz, że mi możesz powedziec o wszystkim prawda? Co Cię gryzie Harry? – odparł, kładąc rękę na jego ramieniu.
Loczek przygryzł wargę, nie mógł się skupic. W jego głowie kłębiło się zbyt wiele myśli, zbyt wiele słów… Łza spłynęła mu po policzku, spojrzał głęboko przyjacielowi w oczy po czym sprawdził czy ma telefon w kieszeni i wybiegł z domu. Nikt nie mógł go znaleźć przez wiele, wiele dni. Nikt nie wiedział co stało się z najmłodszym z chłopaków z One Direction. Lou niemalże się nie odzywał. Martwił się. Nie miał pojęcia co zrobił źle, czym mógł zranic Harrego. Było mu cholernie smutno.. Do czasu. Po tygodniu w jego skrzynce na listy znalazł kopertę zaadresowaną do niego. W środku znajdowała się kartka. Po kilku słowach Louis poznał charakter pisma Hazzy. Zaczął czytac…

Drogi Lou ,
Przepraszam Cię za to co zrobiłem. Nie chciałem. Pisząc ten list mam ciągle łzy w oczach, ale to chyba koniec. Koniec naszej przyjaźni, koniec wszystkiego. Ja jestem tylko piątym kołem u wozu, nikomu nie potrzebnym. Nie martw się o mnie, czuję się w porządku, będzie dobrze. Jednak chcę żebyś wiedział, że to nie Twoja wina, tylko moja. Mojego odbierania różnych sytuacji. Ty i Stan… Nie dałem sobie rady z tym, że coraz mniej czasu spędzaliśmy razem. Masz przecież jeszcze Eleanor której musisz poświęcac czas. Nie dziwię się. Jest prawdziwą szczęściarą, że ma takiego chłopaka jak Ty.
Pamiętaj, że u mnie wszystko jest w porządku i nie jesteś niczemu winny. Nie chcę, żebyś się obwiniał. Duchem będę zawsze z Tobą Lou. Trzymaj się ciepło i pozdrów chłopaków. Kocham was.

Harry.


Lou przeczytał list dwa razy, był zły na siebie że pozwolił na oddalenie się Harrego od niego. Jak on mógł do tego dopóścic ? Harry pisał że ma się nie obwiniac. Zrobi tak jak prosił, to jedyne co może dla niego zrobic. Schował kartkę z powrotem do koperty, którą schował pod poduszkę. Minęły dwa tygodnie. Pewnego ranka do mieszkania Lou, Liama, Zayna i Nialla wpada Gemma, cała zapłakana. Siada przy stole po czym przekazuje Louisowi kartkę i mówi, że Harry popełnił samobójstwo. Lou poczuł ścisk w gardle po czym wstał od stołu i rzucił krzesłem. Cały się trząsł. Harry..Nie żyje.. To były jedyne słowa które bębniły w jego głowie. Kiedy był już w pokoju zobaczył na kartkę. Było na niej wielkimi literami napisane:
„Zawsze będę Cię kochał Lou, zawsze będę z Tobą”
Chłopak nie mógł się powstrzymac, zaczął okropnie płakac. Nigdy już nie wrócił do tego jaki był kiedyś. Ubierał się niemalże tylko w białe, szare i czarne ubrania. Wciąż był z Eleanor, ale to nie było to samo. Każdy pozbierał się po jakimś czasie po śmierci Harrego, ale nie on. Wciąż czuł się winny, wciąż pamiętał ich ostatnie spotkanie… Wiedział że już nic nigdy nie będzie takie jak dawniej. Że zawsze będzie czuł się winny i nigdy nie pogodzi się z faktem jego śmierci.

4 komentarze: