Rozstałaś się z Zaynem miesiąc temu. Nie utrzymujecie ze sobą kontaktu.
Dowiedziałaś się że Zayn może ma raka. Nie wiedziałaś czy to prawda. Na portalach internetowych to wyczytałaś. Tęskniłaś za nim i to bardzo. Odważyłaś się i do niego zadzwoniłaś.
Zayn: Wow. Czemu dzwonisz?!
Ty: Chciałam Cię usłyszeć.
Zayn: Dzwonisz tylko dlatego że zostało mi parę miesięcy życia.
Ty: To też. Ale prędzej czy później bym zadzwoniła.
Zayn: Wiesz ile razy wykręcałem twój numer.
Ty: Zayn *płaczesz* mogę się z tobą spotkać.
Zayn: Jestem w szpitalu w sali numer 25.
Ty: Cooo?
Zayn: To prawda [TWOJE IMIĘ]. Od razu pojechałaś do szpitala. Kupiłaś w między czasie jego ulubioną czekoladę. Weszłaś na salę Zayn leżał w łóżku. Przytuliłaś się mocno do niego. Rozpłakaliście się oboje. Zayn wtulony w Ciebie powiedział " Bardzo Cie kocham dziękuje że przyjechałaś". Kiedy dotknęłaś jego włosów. Na twojej dłoni zostało ich trochę. Spojrzałaś na nie i później na Zayna.
Ty: Zayn *płaczesz bardziej wtulasz się mocniej*.
Zayn: Wolałbym żebyś nie widziała skutków chemio terapii.
Ty: Ale to prawda?!
Zayn: Tak.
Ty: A.. aa ale Zayn! Nie błagam nie zostawiaj mnie !! Całe życie przed nami !
Zayn: Przed tobą kochanie. Przede mną tylko może miesiąc życia.
Ty: Nie mów tak !! *Zayn zacisnął wargę i wtulił się*.
Leżeliście tak dwie godziny.
4 DNI PÓŹNIEJ.
Kiedy weszłaś na salę Zayna. Leżał całkowicie wyczerpany. Nie mógł mówić. Był jakiś siny. Nie miał już włosów.
Zayn: Ja umieram. Kocham CIE *po cichu powiedział*.
Ty: *upuściłaś torbę*. Kochanie nie ! Błaggg a. am !
Kiedy siedziałaś i trzymałaś jego rękę. Respirator zaczął piszczeć. Widziałaś na monitorze jak puls serca spada. Lekarze wbiegli. Na sale. Ale nagle było słychać już tylko piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii. Łzy leciały ci po policzkach. Trzymałaś jeszcze ciepłą dłoń Zayna.
Lekarz: Panno Malik. Zayn nie żyje.
Ty: Przecież wiem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! * Zayn !!! Błagam położyłaś głowę na jego brzuchu. Płakałaś. Za 4 dni był pogrzeb. Kiedy stałaś przy trumnie Zayna. Zemdlałaś obudziłaś się przy jego grobie. Trzymał Cie Louis. Widziałaś jak trumnę Zayna spuszczają na dół. Po pogrzebie siedziałaś nad grobem Zayna przez 5 godzin. Padał deszcz. Nie widać było twoich łez.
Ty: Zayn mam nadzieję że jest ci dobrze tam u góry. Wczoraj dowiedziałam się że jestem w ciąży. Będziemy mieć dzidziusia. Byłbyś wspaniałym tatą. *płaczesz bardziej*. Kocham Cię. !
Kiedy wróciłaś do domu. Poszłaś do szafy Zayna. Wyciągnęłaś jego koszule. Czułaś jego zapach. Usnęłaś trzymając mokrą koszulę od twoich łez. W nocy kiedy się obudziłaś. Wasze zdjęcie w ramce leżało obok Ciebie. Było małe pęknięcie w kształcie serduszka. Nie wiedziałaś czy ty to zrobiłaś. Wstałaś i poszłaś do kuchni. Napiłaś się wody.
Ty: Zayn daj mi znak proszę *łzy spływały ci po policzkach*.
Wtedy okno samo się mocno otworzyło. Przestraszyłaś się do pokoju wleciała gazeta którą przyniósł wiatr. Tam był artykuł o dzieciach których ojcowie nie żyją. Kiedy to zobaczyłaś cała się trzęsłaś płakałaś leżąc na kanapie. Urodził Ci się mały synek. Nazwałaś go Jake. Kiedy miał 5 latek poszłaś z nim nad grób Zayna.
Jake: Kocham mojego tatusia. Nie wiem jak był ale wiem zie go kocham.
Wzięłaś go na ręce i mocno przytuliłaś.
O jezu. Muzyka + to ... Prawie się popłakałam. Końcówkę ledwo przeczytałam przez zaszklone oczy. Świetne!
OdpowiedzUsuńRyczę ;p
OdpowiedzUsuń